wiadomością do Walencyi. Tu Cyd wydaje za mąż swoje córki i w czas jakiś potem umiera. — Poemat, liczący 3744 wiersze, wszystkie wydarzenia opiewa szczegółowo z kronikarską dokładnością.
„Poemat o Cydzie“ w polskim przekładzie S. Duchińskiej wydrukowała Biblioteka Warszawska (1866, tom III).
Złamany trudem, niemocą złożony,
Mój Cyd Campeador zaległ twarde łoże:
„Biada ci, grodzie! — woła lud strwożony — [1]
Srogi król Bular zdąża tu przez morze,
Trzydziestu królów wiedzie pan Maroko,
A każdy mężnie na krwawy bój śpieszy,
Łodzie wybrzeże zaległy szeroko,
Tłumnie się garnie lud konny i pieszy“.
Mój Cyd w niemocy zaległ twarde łoże,
A myśl ku niebu zasyła zbolałą:
„Panie zastępów — zawoła w pokorze,
Z ciężkiej przygody wyprowadź mię cało!“
Wtem u wezgłowia przy Cydowym boku
Mąż się pojawa w słonecznej koronie,
Promień przeczysty jaśnieje mu w oku,
Cudne komnatę napełniły wonie.
„Sen li, Rodrygu, twe powieki wiąże?
Zbudź się!“ — „Kto jesteś?“ Campeador zawoła.
„Jam jest Piotr Rybak, apostołów książę.
To ci oznajmię, o czem nie wiesz zgoła:
Już świat znikomy żegnać ci przystało,
Bóg do innego wnet powoła ciebie,
Gdzie wiekuistą otoczeni chwałą
Z chórem aniołów żyją święci w niebie.
Gdy dni trzydzieści w przeszłość się potoczy,
Sen wiekuisty spadnie ci na oczy.
Wielkie twe, Cydzie, zasługi przed Bogiem!
Cud też wywoła niezłomna twa wiara,
Pan ci po skonie da przemódz nad wrogiem,
Zmarły pokonasz zastępy Bukara.
Gdy w trupią rękę szablę ujmiesz nagą,
Dzielnie cię wesprze apostoł San Jago[2]
Teraz, Rodrygu, wielki Campeadorze,
Za grzechy twoje w proch ukorz się cały.
Ściągnij modlitwą miłosierdzie boże,
By cię po skonie wziął Pan do swej chwały.