Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/440

Ta strona została skorygowana.
—   426   —

„Chcesz panienkę zyskać, idź wieczór w podwoje,
Niech więcej nikt nie wie, tylko was oboje“.
Żądze-m powściągnął, odbiegł radosny,
Bom zjednać pragnął uśmiech miłosny.
Wracam do panny. — Nie śpi gospoda,
Biega ze światłem. — Owóż przeszkoda!
Przyjdę ja zrana! — Czeladź zaspana.
Moja sama. — Lecz — któż się odważy?
Koło jej łóżka piesek na straży!
A któżby przezornie
Skromnego nie zwrócił kroku?
Zwróciłem pokornie,
Doznawszy śpiącej uroku.
Dary hołdu mego złotem, srebrem słyną;
Bez żalu je złożę!
Bo człeka wolnego znam rozkosz jedyną,
Gdy kochać się może.

(U Lelewela, przekład bezimienny).
Skrócony przekład Eddy dał Joachim Lelewel p. t. „Edda to jest księga religii dawnych Skandynawii mieszkańców“, 1-sze wydanie 1807 Wilno, 2-gie znacznie powiększone, tamże, 1828 r.

VII. Poezya niemiecka.

I. Pieśń o Nibelungach.
Zygfryd, syn potężnego króla nad Renem, pociągnięty wieścią o niezrównanej piękności Krymhildy, księżniczki burgundzkiej, zostającej pod opieką trzech braci Guntera, Gemota i Giselhera, chcąc się przekonać osobiście o prawdzie wieści, jedzie do Burgundyi na czele świetnego orszaku i po wielu dniach drogi, przybywszy na granicę wyzywa wedle obyczaju Skandynawów samego króla na pojedynek. Wyzwania król nie uwzględnia; młody rycerz wjeżdża do miasta, gdzie go przyjmują z wielkiemi oznakami czci wasale i damy, wśród których napróżno wypatruje Krymhildy. Księżniczka wszelako, ukryta w pałacu, dostrzegła przez kratę wspaniałe czoło, szlachetną postawę i rycerską piękność Zygfryda; miłość już panuje w jej sercu, chociaż się ona tego nie domyśla, mniemając, że oddaje tylko hołd przynależny zasłudze. Zygfryd ma niebawem sposobność okazania swej dzielności gościnnemu monarsze, któremu królowie Saksonii i Danii zagrozili wojną. Młodzian bierze udział w walce i w samym jej początku zabiera dwu królów do niewoli. Wdzięczny Gunter pozwala mu za powrotem widzieć piękną księżniczkę, ku której serce jego już biło od dawna.

Weszła wreszcie królewna, jak poranna zorza
Śród ciemnych chmur wykwita: więc wesołość hoża