tak samo jak Gunterowi, a coraz żywsze węzły łączą nawzajem obu książąt. Ale Brunhilda niepokojona zdala blaskiem, jaki otacza Krymhildę, pragnie ją widzieć na dworze swoim wraz z Zygfrydem, którego ma za niedbałego wasala. Król uprzedza jej chęci, śle posłów do Santen i urządza w Worms wspaniałe uczty na przyjęcie siostry i szwagra. Dwie księżne, obecne na turniejach, przyglądają się swym małżonkom z uczuciem zawistnej radości; powstaje sprzeczka, zakończona kłótnią, a przy wejściu do kościoła Brunhilda jawnie znieważa Krymhildę, która uniesiona gniewem odpłaca jej ujawnieniem tajemnicy, powierzonej sobie przez małżonka. Najwaleczniejszy z wasalów burgundzkich, Hagen, podniecany tajemną nienawiścią ku Zygfrydowi, poprzysięga mu zemstę, nie bez trudności wymaga przecież na niewdzięcznym królu przyzwolenie. Napróżno pozorne pojednanie zbliża chwilowo obu książąt. Gdy wszczęła się wojna postronna, Zygfryd przyrzeka pomoc swoją Gunterowi, a łatwowierna Krymhilda, w obawie o życie męża, zawierzając przyjaźni Hagena, wskazuje mu na ciele małżonka jedyne miejsce, kędy oręż może go dosięgnąć, i tym sposobem oddaje go w opiekę temu, który poprzysiągł mu zgubę. Przed rozpoczęciem wyprawy czynią w kraju przygotowania do łowów królewskich. Zygfryd bez trwogi z zwykłym zapałem oddaje się zabawie, prześcigając wszystkich myśliwych. Nic nie uszło jego sile i nieustraszonej odwadze; wilki, jelenie, dziki, bawoły padały pod pociskami jego dłoni; a odgłos trąb zapowiadał już polową ucztę, gdy nagle bohater spostrzega ogromnego niedźwiedzia, jak ucieka w głąb puszczy. Pomyka za nim, powala go na ziemię, krępuje sznurem i zawieszonego u siodła wlecze za sobą. Przybywszy na miejsce uczty, rozwiązuje powrozy; niedźwiedź rzuca się naprzód, psy uciekają strwożone, a strzelcy przewracając misy z mięsiwem, chronią się gdzie kto może. Zygfryd goni zwierza i szybkim jak błyskawica ciosem zanurza go w krwi potokach. Znużony tylu trudami, bierze rad udział w uczcie, na której zastawiona jest wszelka upolowana zwierzyna, ale przez zdradliwą przezorność zapomniano o winie. Zygfryd spragniony biegnie do czystej krynicy, którą Hagen wskazuje mu opodal; a kiedy, nachyliwszy się zbliża bohater usta do ożywczego zdroju, zdrajca wbija mu dziryt między łopatki, w jedyne miejsce nie namazane krwią smoczą. Oto opis ostatnich chwil Zygfryda.
Tamci wnet pozrzucali przyodzienie całe,
Iż im jeno na ciele gzła zostały białe,
I jak dzikie pantery polem pobieżeli,
Lecz przy zdroju już pierwej Zygfryda ujrzeli,
Co przed innymi pierwszym był w wszelakiej sprawie.
Odpiął miecz żywo, kołczan położył na trawie,
O lipę oparł oszczep, którym celnie ciska, —
Stał dzielny młodzian, kędy zdrój żywy wytryska.
Pokazał, jaką cnotę nosi w sercu swojem:
Tarczę ciężką z ramienia położył nad zdrojem,
Ale choć pragnął wielce i bieg go też zmęczył,
Czekał na króla. Ten mu szpetnie się odwdzięczył.
Woda była czyściutka, dobra do ochłody —
Gunter spragniony zaraz schylił się do wody,
Gdy się napił dość, powstał pokrzepion znad brzegu.
Więc Zygfryd chciał też wody napić się po biegu.
Tu zyskał swojej cnoty plon młodzieniec dzielny.
Hagen miecz mu na stronę uniósł i łuk celny,
Wnet gdzie oszczep stał, biegiem chyżym się przybliża
I na sukni Zygfryda szuka znaku krzyża.
A kiedy rycerz pijąc nad zdrojom zawisnął,
Wbił mu oszczep w to miejsce, aż z rany wytrysnął