Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/445

Ta strona została skorygowana.
—   431   —

I król burgundzki skargi z innymi wywodzi,
A rycerz na śmierć ranny rzecze: „Czyż się godzi,
„By ten kłamał, kto krzywdę wyrządził ochotnie?
„Daj pokój, bo się hańby doczekasz sromotnie!“

Na to Hagen ponury: „O cóż takie żale?
„Żeśmy troski i cierpień pozbyli się wcale?
„Któż się teraz potędze naszej oprzeć zdoła?
„Cieszę się, żem mu dumę starł nareszcie z czoła!“

— „Chełp-że się“, rzecze Zygfryd, „łatwo się naśmiewać!
„Gdybym mógł się zbójeckich zasadzek spodziewać
„Po was, to bym swobodnie żyć mógł i bez trwogi!
„Nic mi też nie żal, jeno Krymhildy mej drogiéj.

„Niech wam Bóg nie pamięta, iż synek mój mały
„Z waszej winy wyrzutu dozna i zakały
„Kiedyś, że skrytobójcę liczył w swej rodzinie!
„Gdybym mógł, na to tylko narzekałbym ninie“.

Jeszcze mówił żałośnie mąż tchnieniem ostatniem:
„Królu szlachetny, jeśli przywiązaniem bratniem
„Chcecie komu usłużyć, pod waszą obronę
„I łaskę wam polecam ukochaną żonę.

„Niechaj od was braterskiej doświadczy miłości.
„Polecam ją książęcej waszej uczciwości.
„Mnie długo będzie ojciec, drużyna czekała —
„Nigdy małżonka większej straty nie doznała!“

Naokoło się kwiaty zbroczyły krwi strugą.
Zygfryd walczył ze śmiercią, lecz walczył niedługo,
Bo go nieubłaganie ranił grot śmiertelny,
Iż nie mógł dłużej mówić bohater on dzielny.

Gdy ujrzeli panowie, iż skonał, więc zwłoki
Położyli na puklerz złocisty szeroki
I radzili, jakiego sposobu się chwycą,
Ażeby czyn Hagena został tajemnicą.

Dziki i okrutny Hagen, pełen skrytej nienawiści, złożył zamordowane ciało Zygfryda u podwoi Krymhildy. Za przebudzeniem się ze snu, zwraca na nie z przerażeniem oczy. W dzikiej rozpaczy pada bezsilna, a potem białemi rękoma obejmuje martwe zwłoki małżonka, patrzy w jego zeszpecone oblicze, na jego tarczę bez skazy: „To morderstwo!“ zawołała, a myśl jej, szybka jak błyskawica pada na Hagena, wykonawcę zemsty Brunhildy. Stary Zygmunt budzi się także, rzuca się na ciało syna; a wierni rycerze patrzą groźno, wylewając łzy gorzkie. Okrzyk boleści rozlega się wokoło, wraz z okrzykiem wojennym, który Krymhilda stłumić usiłuje, zachowując nadal sprawiedliwą zemstę. Ale, gdy na pogrzebie Zygfryda, król Gunter staje przed nią, zalany udanemi łzami; ona bez trwogi wyrzuca mu na oczy niecną zmowę z mordercą. Co do Hagena, rany nieszczęśliwej ofiary otwarte na jego widok są dla niego głosem Boga, wołającym o pomstę srogą i nieprzebłaganą. Nic nie zdoła pocieszyć szlachetnej wdowy, osamotnionej wraz z matką po wyjeździe Zygmunta. Trawiąc dni na ustroniu, przy grobowcu małżonka, przez trzy lata nie chce przemówić słowa do