Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/449

Ta strona została skorygowana.
—   435   —

„Tobym na tego grajka porwać się nie ważył!
„Straszne jego spojrzenie, — jam to zauważył.

„I Hagena poznaję; znałem doskonale
„Go za młodu, i słyszeć o nim nie chcę wcale.
„W dwudziestu i dwóch bitwach jegom widział czyny.
„Hej, ileż niewiast z jego płakało przyczyny!

„Toć oni z niejednego pieca chleb już jedli.
„Hagen z Hiszpanem owym nieraz tu zawiedli
„Bój dzielny, by królowi czci przysporzyć świeżéj.
„Czołem panowie! Jemu cześć oddać należy!

„Wtedy był jeszcze chłopcem ledwie, nie mężczyzną:
„Dziś mu starość włos bujny sprószyła siwizną,
„Nabrał rozumu, dłoń ta dziś potężniej władnie,
„A w ręku dzierży Balmung, pozyskany zdradnie“.

Królowa, zmuszona raz jeszcze stłumić wściekłość i odłożyć zemstę, udaje się do wielkiej tronowej sali, gdzie Ecel ze czcią podejmuje trzech królów i samego Hagena. W nocy czujny Volker zapobiega nowej zasadzce. Nazajutrz po nabożeństwie następują wspaniałe turnieje; rozjątrzenie dwu stron nie uchodzi już oka samego Ecela. Krymhilda zjednała sobie Bledelina, brata króla Hunów, który zajmuje z licznem wojskiem oddalony gmach, kędy ucztują pospołu służebnicy książąt, pod dowództwem Dankwarta. Wszczyna się krwawy bój, w którym ginie Bledelin, ale zarazem wszyscy Burgundowie, wyjąwszy samego ich wodza, który przedarłszy się do sali tronowej, wzywa do broni. Hagen podnosi oręż w górę i jednym zamachem ścina głowę młodego Ortlieba, syna Ecela, którego ufny monarcha powierzył rycerskiej wierze gości. Głowa jego spada na łono Krymhildy; wokoło niej padają liczne ofiary. Ecel drży, Krymhilda jęczy; waleczny Dytrych, który zarówno jak Rydyger do walki się nie mieszał, ocala króla i królowę, wyprowadzając ich z sali. Mord trwa do wieczora. Nakoniec królowie chcą się porozumieć; Krymhilda żąda Hagena na zakładnika zgody, Gernot i Giselher odrzucają to żądanie, jako przeciwne czci rycerskiej. »Niechaj zapalą salę!« woła Krymhilda z wściekłością. I niebawem płomień ogarnia wszystko; Nibelungowie zduszeni dymem, spragnieni, poją się krwią poległych i tym srogim napojem podniecają szalony zapał. To też napadnięci znowu po tej strasznej nocy, na gruzach płonącego gmachu, tak zacięty stawiają opór, że król i królowa w trwodze o tron i życie po utracie tylu tysięcy ludzi, wzywają pomocy Rydygera, związanego jednaką przyjaźnią z obydwiema stronami, a któremu honor rycerski nie dozwala udziału w walce. Krymhilda przypomina mu jego przysięgę.

„Wszakże, cny Rydygerze, zawsze tyś nam mawiał,
„Iż dla nas cześć i życie poświęcisz w potrzebie?
„Ciebie rycerze pierwszym zowią pośród siebie, —

„Więc pomnij na twą wierność, na przysięgę ową,
„Gdyś radził, abym rękę przyjęła Eclową,
„Że mi wiernie usłużysz! Biednaż ja nieboga!
„Nigdy mi nie dokuczy dola równie sroga!“

— „Nie zapieram się wcale, — przysiągłem wam, pani,
„Że dla was cześć i życie chętnie złożę w dani;
„Ale nie przysięgałem, wiecznie gubić duszę;
„Jam tu książąt sprowadził, — bezczynnie stać muszę!“