I chciejcie — my je radzi dajemy, piękne panie —
Nie czując do nas żalu, wraz odpowiedzieć na nasze pytanie“.
— „Niech wyjdzie wam na szczęście ta każda wasza spina,
Nagrody nie pragniemy“ — odpowie mu dziewczyna —
„Pytajcie, o co chcecie, nam pora już do domu,
Bo jeśli nas zobaczy, tak bólu dozna me serce i sromu!“
— „Czyjeż to jest dziedzictwo i te bogate łany
I te wspaniałe grody? I jak jest ten nazwany,
Co tak was bez odzieży tę służbę spełniać zmusza?
Wiedziałby, że to niecnie, jeśliby dbała o cześć jego dusza“.
„Hartmut to jeden książę“ — tak dziewka odpowiada —
„Ten ziemie ma rozlegle i nad grodami włada,
A drugi zwie się Ludwik, normandzkiéj dziedzic ziemi,
Dzielnego pan rycerstwa: ci dwaj panują tutaj berły cnemi“.
Na to Ortwin rzecze: „pragniemy ich zobaczyć;
Urocze wy dziewoje, umiecież nam oznaczyć,
Gdzie obu spotkać można? Posłyszeć myśmy radzi:
Wysłano nas tu właśnie. I my z królewskiej jesteśmy czeladzi“.
Odrzeknie wzniosła Gudrun: „Dzisiejszym rankiem, wcześnie,
Gdym wyszła, obaj w zamku leżeli w łożach, we śnie;
Rycerze — cały tysiąc i czterysta — pełnili
Straż przy książętach śpiących. Nie wiem, czy w domu są jeszcze tej chwili“.
Król Herwig na to rzecze: „Powiedzcież, dziewki moje,
Dlaczego taki ciężar te dzielne znoszą woje,
Że tylu aż rycerzy trzymają w każdej porze?
Jabym królestwo zdobył, gdybym ten hufiec miał na swoim dworze“.
Odrzekną białogłowy: „Nie znane są nam sprawy,
Nie wiemy, jak książęce rozsiadły się dzierżawy.
Jest tylko kraj — to wiemy — co Hegelingen zwie się:
Boją się po wsze czasy, że on im wrogów okrutnych przyniesie“.
Ze zimna wielce drżały nadobne te dziewczęta.
Tak rzecze im król Herwig: „Nie będzież nam pojęta
Ta prośba za urazę: czybyście u wybrzeży
Tych mroźnych nie raczyły przyjąć, panienki, coś z naszej odzieży?“
Odpowie córka Hildy: „Niech Bóg na szczęścia wiele
Obróci wam te płaszcze; lecz u mnie na mem ciele,
Przenigdy męskiej sukni nie ujrzy ludzkie oko“.
Gdyby wiedziały wszystko, nie ważyłyby tego tak głęboko.
Herwig z nadobnej dziewki nie spuszczał prawie wzroku,
Tak pełną mu się zdała lubości i uroku,
Że aż mu się westchnienia w bolesnem rodzą łonie:
— Do tej snać jest podobną, o której nieraz w słodkich dumach tonie.
Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/456
Ta strona została skorygowana.
— 442 —