A kiedy pędził, jak szalony, błonią,
Tak uździenice na wietrze mu dzwonią,
Jak gdyby były dzwonkami w kościele,
Przy którym pan ten miał w zarządzie cele[1].
Na Benedykta świętego regułę
Czy też Maurusa miał serce nieczułe;
Sprawy to stare, a on stare sprawy
Zawsze zostawiał w spokoju, łaskawy;
Za to hołdować nowym prądom raczył:
U niego przepis nie wiele tam znaczył,
Jeśli łowiectwo między grzechy składa;
A już za słowo, które wręcz powiada,
Że mnich, jak ryba bez wody, się stawa,
Jeśli odbiegnie od mniszego prawa —
To jest, gdy nie chce wciąż siedzieć za kratą —
Pusta łupina byłaby dlań stratą.
I słusznie myślał. Cóż? Jak oszalały
Miał się zagrzebać w klasztorne szpargały?
Miał się mozolić, jak gdyby najęty,
By od tej pracy — jak Augustyn święty
Radzi nam ludziom — aż dostać pęcherzy?
I światu jakiś wzgląd się przynależy —
A cóż natenczas ze światem się stanie?
Haruj! kto lubi takie harowanie!
Tak to był z niego junak nad junaki!
Chart jego gonił, niby ptak, przez szlaki;
Wyprawiać harce, w polu szczwać zwierzynę —
To dlań jest rozkosz, to szczęście jedyne!
Najcudowniejsze w kraju popielice
Miał u rękawów; pod brodą kapicę
Złocistą szpilką zawsze spinał sobie;
Węzeł miłości nosił ku ozdobie[2];
Głowę miał łysą, lśniącą jak zwierciadło.
I na policzkach tak się szkliło sadło,
Jak gdyby były maczane w oleju,
I brzuch tłuściuchny był na dobrodzieju;
Z gęby mu para buchała jak z pieca,
Źrenica w głębi, z pod skroni prześwieca.
Koń w pięknym rzędzie, eleganckie buty —
Ksiądz to wistocie jak gdyby wykuty:
Ot, męczennikiem nie był w żadnym względzie;
Najbardziej lubił pieczone łabędzie.
Koń jego ciemny, jak w lesie jagoda.
Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/477
Ta strona została skorygowana.
— 463 —