Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/479

Ta strona została skorygowana.
—   465   —

Wszędzie, gdzie skutek widział pożyteczny,
Odrazu bywał pokorny i grzeczny.
Pośród braciszków — w nikim cnota taka —
Za najlepszego uchodził żebraka.
Czynsz klasztorowi, bywało, wciąż płaci,
By mu w okręgu nie żebrał nikt z braci.
Choć biednej wdowie nie stało trzewika,
Swem „in principio“ tak jej w duszę wnika,
Że grosz ostatni daje mu niezwłocznie —,
Więcej, niż z pensyi, miał z tych targów rocznie.
Jak psiak tak szczekał, gdy był rozsierdzony;
Stąd powaśnione umiał godzić strony;
Przy takich sprawach któż w nim poznał wtedy,
Tego braciszka, żebrzącego z biedy?
Istny kanonik, papież oczywisty,
Ornat na siebie brał gruby, wełnisty,
Sterczący wokół niby dzwon — prawdziwie!
Coś też pod nosem mruczał pożądliwie, —
Tak że w nim były to angielskie dźwięki
Szczególnie słodkie. A gdy brał do ręki
Harfę po śpiewie, zwykł przymrużać oczy,
Jak drgają gwiazdy śród zimowej mroczy.
Hubertus zwał się ten mnich przewielebny.


∗             ∗

Nie brakło również poczciwej kobiety
Z pod Bath, a tylko coś głuchej, niestety!
Fabryką sukna był jej dom, miał sławę,
Cypr swym towarem obsyłał, Gandawę.
Żadna w parafii na mszę białogłowa
Nie śmie iść przed nią; a gdy pójść gotowa,
Wnet ona z gniewu tak się trzęsła cała,
Że o mszy w złości tej zapominała.
W czepcu jej było nadzwyczaj wspaniale;
Pewnie z funt jaki ważył, nie mniej wcale,
A zwłaszcza czepiec, noszony od święta.
Pończoszka na niej szkarłatna, opięta,
I nowy bucik, jak ulany, leży.
Kolor jej liczka rumiany i świeży,
Wzrok rezolutny. Wszystkie dni żywota
Tak się sprawiała, jak nam każe cnota.
Z pięciu mężami szła już do ołtarza,
A jak, bywało, żyć się jej wydarza
W latach młodości, powiem w innej dobie.
Trzykrotnie była już przy Świętym Grobie,
Nieraz rzek obcych przepłynęła tonie,
I Rzym widziała święty i Bolonię,