Coś niby giermek: w zielonym kaftanie,
Miał łuk i strzały błyszczące w kołczanie,
Kapelusz z czarną frendzelką dokoła.
„Hej! pomyślności!“ tak nań kat zawoła.
„Szczęścia życzliwym!“ ów giermek odrzecze,
„Kędyż tym lasem zielonym, człowiecze?
Czy może we świat? w dalszą drogę może?“
Na te mu słowa odrzekł kat: „Broń Boże,
Jadę w pobliże, zamierzam tej pory
Pościągać wszystkie zaległe pobory,
Nikt memu panu płacić ich nie raczy“.
„A więc poborcą jesteś?“ „Nie inaczej“.
Przez wstyd brudnego nie chciał wyrzec słowa,
Nie chciał się przyznać, że w nim kat się chowa.
„De par dieu! zatem widzę brata w tobie!
Bo masz poborcę i w mojej osobie.
Po okolicy tej nieznany gonię,
Więc mi przyjazne zechciej podać dłonie,
Bądźmy — jak bracia, bardzo proszę o to:
Mam w swojej skrzyni i srebro i złoto;
Jeśli cię do nas zawiodą podróże,
Czego zapragniesz, wszystkiem ci posłużę“.
„Grand merci“ — rzecze kat — „przyjmij podziękę.“
I tak na miejscu, kładąc ręka w rękę,
Wieczne braterstwo sobie ślubowali,
Potem z kopyta, pośród żartów, daléj.
Kat, co, jak srokosz robactwa w swem ciele,
Miał w sobie kiepskich pomysłów za wiele —
I za pytaniem wciąż stawiał pytanie,
Rzecze: „A powiedz, gdzie masz swe mieszkanie?
Może się kiedy u ciebie pojawię“.
Na to mu lennik odrzeknie łaskawie:
„O, stąd daleko, na północy, bracie!
Lecz mam nadzieję ujrzeć cię w mej chacie;
Wiesz, na rozjezdnem, najpewniejszą drogę —
Tak, że nie zbłądzisz — pokazać ci mogę!“
„Mam jeszcze jedną prośbę“ — kat wyrzecze —:
„Jesteś poborcą, jak i ja, więc, człecze,
Podczas tej jazdy opowiedz mi szczerze,
Jakichże sztuczek używasz w tej mierze,
By też coś zyskać na naszym zawodzie;
Jeśliś w czemkolwiek z sumieniem w niezgodzie,
To nie! opowiedz, co czynić wypada“.
„A więc uważaj“ — tak giermek powiada —;
„Mówię-ć uczciwie, niby brat do brata:
Za wielkie znoje skromniutka zapłata,
Pan mój surowy, nikt mu nie dogodzi,
A człowiek w służbie, niby w jarzmie chodzi,
Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/481
Ta strona została skorygowana.
— 467 —