Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/484

Ta strona została skorygowana.
—   470   —

Moja uczciwość wszędzie dobrze znana:
Chociażbyś nawet był czartem Szatana,
Dotrzymam słowa, jakom przysiągł sobie,
A ty mnie również, że w wszelakiej dobie
Będziem, jak bracia, wspierali się w zgodzie,
Gdyż pracujemy w jednakim zawodzie.
Ty bierz, co-ć dają, ja zabiorę swoje
I tak żyć będziem, nie wiedząc, co znoje.
A jeśli który nieco więcej zbierze,
Jak bracia, dzielić się będziemy szczerze“.
„Owszem“ — czart rzecze — „moje słowo daję“.
Tak przejechali jedno, drugie staje.
A gdy już byli w pobliżu mieściny —
Podróży kata cel dzisiaj jedyny —
Furę ze sianem spostrzegło ich oko,
Przy niej parobka. Koła się głęboko
Zaryły w ziemię, ruszyć się nie dały.
Chłop bił i wrzeszczał, jakby oszalały:
„A wiśta, hejta! cóż dla was kamienie!
Niech czart was bierze i wasze nasienie!
Na to was szkapsko wylęgło, widzicie,
Aby się człowiek trapił całe życie!
Niech czort was bierze, wóz, konie i siano!“
„Tu“, kat powiada, „coś nam zyskać dano“.
Niby niechcący, otrze się o licho
I tak do ucha poszepce mu cicho:
„Słyszysz, braciszku? co ten chłop powiada?
Bierz-że co prędzej! wszystko tobie składa —
I wóz i siano i wszystkie trzy konie“.
Na to czart rzecze: „Wyciągać tu dłonie
Byłoby darmo; wierz mi, jesteś w błędzie.
Ujrzysz za chwilę, co to z tego będzie,
Tylko zostawmy go nieco przy furze“.
Parobek szkapy swe lunął po skórze,
I te od razu skręciły, o dziwy!
I dalej naprzód! „Hejta! Miłościwy
Niechże wam będzie Pan Jezus na niebie —
Wam i wszystkiemu stworzeniu w potrzebie.
Dobrze ruszyły, dobrze siwek bierze —
Sam Ludwik święty i Bóg niech cię strzeże!
Furzysko z jamy wydobyte ładnie“.
„Com ci powiedział?“ — tak go czart zagadnie —
„Teraz mój bracie, widzisz sam wyraźnie,
Że wcale inna była chęć w tym błaźnie,
Dlatego myślę — chodźmy swoją drogą,
Z takiego wozu zyski być nie mogą“.
Ledwie że wyszli z miasteczka, kat druha
Ciągnie ku sobie i szepce do ucha: