Akt III, odsłona II. Z rozmowy Anasui i Prijamwady okazuje się, że król poślubiwszy Sakuntalę, odjechał do stolicy, a Sakuntala pogrążona w miłosnej zadumie, siedzi w chacie. Wtem jakiś obcy głos za sceną (świątobliwego Durwasy) gromi Sakuntalę, że nie okazuje należytego uszanowania dla wędrownego pokutnika, i rzuca na nią przekleństwo: żeby o niej zapomniał ten, kim się tak zajęła. Przerażona Prijamwada wybiega, żeby obrażonego uprosić o cofnięcie klątwy; po chwili wraca rozżalona, że pokutnik klątwy nie cofnął, tylko ją ograniczył: utraci ona moc swoją, gdy król ujrzy pierścień, który na odjezdnem zostawił nowo-poślubionej małżonce. Ponieważ Sakuntala nie słyszała nic z tego, co zaszło, przeto towarzyszki postanawiają zachować wszystko w tajemnicy,
żeby jej nie martwić.
Sakuntala. Chociaż radością unosi mię myśl, że wkrótce męża mojego obaczę, jednak omdlewam z żalu, gdy się mam żegnać z tym gajem, młodości mej schronieniem.
Prijamwada. Nie sama się smucisz — oto gaj nawet żałośną przybiera postać, gdy nadchodzi godzina pożegnania. Gazela przestała jeść nazbieraną dla niej trawę kusy; pawica nie chce skakać po łące, zwiędłe liście roślin schylają się ku ziemi.
Sakuntala. Pozwól mi, ojcze, pożegnać się z moją siostrzycą madhawi.
Kanwa. Znam ja, moje dziecię, twoje przywiązanie do tej rośliny. Pożegnaj się z nią.
Sakuntala. (ściskając roślinę). O! najświetniejsza z wijących się roślin, chciej przyjąć te moje uściski i twemi nawzajem uściśnij mię giętkiemi gałązkami. Od dziś będę żyła daleko od ciebie. Drogi ojcze, uważaj tę roślinę jak drugą moją istność...
Przyjaciółki (płacząc). Ach! a my w czyjej zostaniemy opiece?
Kanwa. Anasujo! Prijamwado! Dosyć tego płaczu! Powinnybyście swojem zachowaniem się dodawać otuchy Sakuntali, a wy ją hardziej rozrzewniacie swoim płaczem. (Idą dalej wszyscy).
- ↑ Śpiewaków niebieskich. Małżeństwo takie zasadzało się na obupólnej umowie kochanków, bez wiedzy rodziców i krewnych, bez ceremonij i uświęcenia religijnego. Wobec prawa było ono ważne.