Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/70

Ta strona została skorygowana.
—   56   —

Dnia jednego się zeszli niebiescy synowie,
Przed tronem wiekuistym cześć składać Jehowie.
Wrychle do nich i szatan, śledzca świata, zdążył.
— Skąd idziesz? — Pan zapytał. — „Ziemię-m wszerz okrążył“.
— „Nie widziałeś Hioba, — rzekł Pan, — mego sługi?
Zaiste jemu równy nie zrodził się drugi,
Szczery, prosty, pokorny, bliźnim dobroczynny,
Choć mię często skłaniałeś, by cierpiał niewinny. —
Na to szatan: „Czyż on się darmo ciebie lęka?
Czyż go nie błogosławi, nie broni twa ręka?
Kwitnie mu dom i stada igrają po łanie;
Lecz weź mu, co ma, ujrzysz, jak wiernym zostanie“.
I rzekł Pan: Wszystko, co ma, daję pod twą wolę,
Na niego tylko ręki ściągnąć nie dozwolę.

Istotnie wkrótce potem wrogowie zabrali Hiobowi cały dobytek, piorun zabił stada i czeladź, wicher gwałtowny zwalił dom, w którym biesiadowali synowie i córki, i o śmierć ich przyprawił; wreszcie straszliwa choroba całe ciało Hiobowe pokryła wrzodem okropnym. Zniósł to wszystko w pokorze mąż sprawiedliwy i dał nawet naukę żonie, która szydziła z jego pobożności. — Przybyli do niego trzej przyjaciele: Elifas, Bildad i Sofar; nie poznali go; okryty strasznemi ranami siedział na kupie gnoju, skorupą oskrobując ropę. Siedem dni i siedem nocy siedzieli przy nim, nic nie mówiąc, głowę swoją prochem posypawszy. Wówczas Hiob głęboko odczuł ból życia i przeklął dzień swego urodzenia:

Przeklęty ów dzień, gdym na świat przychodził,
I noc, co rzekła: człowiek się narodził.
Niech ten dzień wieczne przyodzieją chmury,
Niech Bóg o niego nie zapyta z góry,
Niechaj go żaden promień nie doścignie,
Niech na swą czarność jak na grób się wzdrygnie.
Po co mię pierś karmiła, trzymały kolana?
Byłby mi pokój został i noc nieprzespana;
Razem z królami spałbym do tej chwili,
Co groby swoje w chmury powznosili,
Razem z możnymi, co skarby władali,
Co i dom śmierci złotem zasypali,
I jabym zniknął jak płód niedojrzały,
Dzieciom podobien, co świata nie znały....
I po co jam się urodził?...
Mnie dokoła Bóg ogrodził....
Łzami roszę pożywienie,
Skargi płyną jak strumienie,
Okropność ściga mię wszędzie;
Czego się lękam ... przybędzie.
Wiecznie wzdycham za pokojem,
A drżeć przeznaczeniem mojem.
............

Przyjaciele zamiast pocieszać, czynili mu zarzuty srogie i domyślali się w przeszłości jego grzechów, za które go Bóg obecnie ukarał. Hiob jest przekonany o swej niewinności i widzi w ciągłem cierpieniu przeznaczenie ludzi: