Pan, który kiedy pojrzy, ziemia drży; Pan, który
Kiedy ręką gór dotknie, dymem pójdą góry.
Dokąd mi tedy mego żywota dostanie,
Głos mój Panu i lutnia śpiewać nie przestanie.
Kwilcie okręty morskie, bo już Tyr zburzony!
Kędyż są szańce jego i wysokie baszty,
I jak cedry Libanu wznosząco się maszty,
I lud jego niezliczony?
Mówiłoś pyszne miasto — i czas niedaleki: —
„Dochodem moim morze, a żniwem są rzeki,
Port mój głęboki pod skały tej spadem
Narodów składem“.
O pyszny grodzie! dziś w żałobnym kirze
Umilkły pienia twe głośne;
Jak niegdyś o Egipcie, tak później o Tyrze
Powieści będą żałośne.
Z jakąż na ludy patrzałeś pogardą,
Ślepy w dostatków wytworze;
Bóg, chcąc ukarać zuchwałość twą hardą.
Dłoń swą wyciągnął na morze.
I zadrżały królestwa, rozsiadły się góry,
Chwieją się twierdze i warowne mury,
Chwieją się, chylą.... ciężkich głazów brzemię
Pada na ziemię.
Kwilcie okręty morskie, bo już Tyru niéma,
Już napróżno chciwemi szukać go oczyma.
Dziedzictwo nasze przeszło do obcych,
A domy nasze do cudzoziemców.
Sierotyśmy bez ojca, matki nasze wdowy.
Wody nasze za pieniądze pijemy,
Drwa nasze za pieniądze kupujemy.
Na ciele swem ślady kaźni nosimy,
A odpocząć nam nie dają.
Do Egipcyan ręce wyciągamy i Assura,
Żebyśmy się mogli nasycić chlebem.
Ojcowie nasi zgrzeszyli — niemasz ich,
A my nieprawości ich ponosimy.