Podle rzeczułki szemrzącej, pośrodku chwiejącej się trzciny.
Tam i pasterze ze złota ulani przybyli za bydłem
Czterej; z nimi przybiegło i dziewięć psów chyżonogich.
Lecz dwa lwy okrutniki pomiędzy krowami na przedzie
Byka porwały, mrukliwca; a ten pazurami szarpany
Ryczy okropnie: pasterze i psy dobiegają na pomoc.
Lwy zaś skórę na byku ogromnym zębami rozdarłszy,
Ssą już krew, wywlekają wnętrzności; napróżno pasterze
Do nich z krzykiem podbiegną i psami szczują napróżno.
Zbrakło odwagi i psom do łupieżców z zębami doskoczyć;
Lecz ujadając, przybliżą się nieco i znów uciekają.
Tam też wygon przedstawił przestawny bóg-rękodzielnik:
Stado się owiec wełnistych rozległo w pięknej równinie:
Widać zagrody i stójła i szatry z dachem słomianym.
Tam i chorowód drobniutko wyraził bóg-rękodzielnik,
Zgoła ten sam, jaki niegdyś w Knosie szeroko-budownej
Pięknowarkoczej Arjadnie wykonał Dedalos dowcipny.
Tu więc chłopcy, a tam przynoszące dobytek dziewczęta
Tańczą, w kole stanąwszy, za dłonie się dłońmi trzymając.
Dziewki przybrane w osłony leciuchne, a chłopcy w kaftanach
Pięknych, utkanych misternie, jak gdyby oliwa błysczących.
Dziewki z kraśnemi wieńcami na głowach, a dziarscy młodzianie
Z puginałami złotemi u boków na pasach srebrzystych.
Tak też puszczają się w tan i wirują nogami zwinnemi.
Lekko i raźno, jak koło garncarskie przygodne do ręki,
Kiedy przysiądzie się zdun wypróbować, czy kręci się gładko,
Potem się znowu rozwiną i tańczą rzędami naprzeciw.
Rzesza i liczna i gwarna obległa ponętny chorowód,
Każdy z upodobaniem się patrzy; a boski im pieśniarz
Gra, pobrzękując na lirze; a dwa sowizdrzały pośrodku
W kole się kręcą i w dźwięk wyskakują za głosem pieśniarza.
Tam też rzekę Ocean przedstawił w całej potędze
W krąg przy otoku puklerza, wybornie w śpiż okutego.
Gdy zaś tarczę mu zbił i ogromną i szczelnie spojoną:
Skuł mu także i pancerz od blasku płomienia świetniejszy,
Skuł mu także i hełm: okazały, do głowy stosowny,
Cztero-pałączny; osadził na szczycie i grzywę złocistą.
Skuł też nagolennice mu piękne z blachy cynowej.
Gdy zaś cały rynsztunek ukończył bóg-rękodzielnik;
W dłonie go wziąwszy, położył przed matką boskiego Achilla.
Ta zaś wnet uleciała jak sokół z Olimpu śnieżnego,
Niosąc zbroję synowi błyszczącą — Hefesta podarek.
Strona:Obraz literatury powszechnej tom I.djvu/94
Ta strona została przepisana.
— 80 —
(Pieśń XIX—XXIV). Otrzymawszy od matki zbroję, Achilles zwołuje zebranie, na którem oświadcza, że zapomina gniewu swego. Agamemnon wyznaje swą winę i ofiaruje dary bogate, zwraca Bryzejdę. Achilles nastaje na potrzebę natychmiastowej walki, ale musi uledz perswazyi Odyseja, iż wojsko winno się pokrzepić. Gdy inni jedzą i piją, Achilles wstrzymuje się od wszystkiego, bo przysiągł, że nie tknie jadła ni napoju, póki nie pomści przyjaciela. Bogowie tymczasem, otrzymawszy pozwolenie Zeusa, stają po stronie swoich ulubieńców; Achejczykom pomagać mają: Hera, Atena,