Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/101

Ta strona została przepisana.
—   97   —

Hiacynta.  Pani?...
Mencya.  Patrzaj, wiatr, co nakształt ducha
W fałdach zielonych tych firanek dmucha,
Podczas kiedy ja zdrzemnęłam się nieco,
Zagasił światło. Kai tu przyjść ze świecą.
Gutierre  (na stronie). W mym ogniu się zapali
Ta świeca; nie wiem, co mam począć daléj.
Jeżeli tu zostanę,
Dowie się Mencya, że wszystko mi znane,
A tak doznam dwa razy
Hańby: jednej z obrazy,
Drugiej stąd, że ją zdziwię,
Że wiem o wszystkiem, znoszę cierpliwie,
Patrzę i nie zabiję.
Oto, co zrobię, że się nie wykryje:
(Przebiega na drugą stronę i woła głośno swoim głosem).
Hola! czemu się światło tu nie pali?
Mencya.  To Gutier; nowy cios na mnie się wali!

Odrzuciwszy teraz udawanie, nie mówi wprawdzie żonie, czego się dowiedział, nie może wszakże zapanować nad swojem wzburzeniem i zdradza się różnemi aluzyami.

Mencya.  W tym sposobie
Mówisz; jesteś nieznośny
Rzekłabym — że zazdrośny.
Gutierre  (na stronie). Dość tej męki okropnéj;
Zduszę; — w zazdrości nikt nie był roztropny. (Głośno).
Zazdrośny? Wiesz ty, co to zazdrość? Wiesz ty?
Bo ja — ja nie wiem. — Zwaryuję do reszty!
Bo gdybym się dowiedział,
Gdybym...
Mencya.  Ach!
Gutierre  Spytał siebie i powiedział:
Czuję zazdrość... co zazdrość!
Gdyby zazdrości był atom, cień, mara,
Ot, tyle, ile wydała ust para
Mojego niewolnika: —
To porwałbym nędznika,
Temi rękoma ducha-bym mu zdławił
I serce mu wykrwawił
I ogniem i krwią żądzę mą zabawił,
Podłe ciało rozdeptał,
Serce zębami darł i krew mu chłeptał
I wyrwałbym mu duszę
I — na Bóg żywy — oddał na katusze,
Gdyby czuć mogła dusza tak, jak ciało!...
Jak dziwnie mówię... Ha!.. Co mi się stało?...
Mencya.  Jak straszny jesteś, mężu! Ja się boję.
Gutierre  Com mówił, życie moje?...