Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/104

Ta strona została przepisana.
—   100   —
(Paryż, 1844 i Warszawa, 1859), »Kochankowie nieba“ przez K. Balińskiego (Poznań, 1858), »Czarnoksiężnik« przez Bolesława Wiktora („Biblioteka Warszawska", 1861), »Alkad z Zalamei« (prozą) przez Chłopickiego (Warszawa, 1873), »Życie snem« przez J. Szujskiego („Przewodnik naukowy“, 1882). Dramaty: (Uwielbienie krzyża, Dwoje bram — trudna straż, Lekarz swego honoru, Alkad z Zalamei i Miłość za grobem) przez Edwarda Porębowicza (Warszawa, 1887) i »Tajna krzywda — skryta zemsta« przez tegoż („Przegląd polski“, 1889).

VII. Augustyn Moreto y Cabańa.
Klin klinem[1].
Dyana, córka hrabiego Barcelony, zabawiając się erudycyą, powzięła uprzedzenie do miłości i małżeństwa i dlatego ze wzgardą odrzuca zabiegi konkurentów do swej ręki. Wobec tego jeden z nich, Don Carlos, za radą sługi swego Polilli, postanawia, udawać obojętnego, a nawet wroga miłości. Podczas gdy dwaj jego współzawodnicy, książę Gaston i Bearn, nie dając jeszcze za wygraną, starają się czułościami pozyskać serce Dyany, Don Carlos traktuje ją ozięble, a nawet jakby z przymusem wypełnia obowiązki grzecznego kawalera i przy każdej sposobności zaznacza, że na sprawy serca i ślubów patrzy tak samo, jak ona. Podrażnia w ten sposób próżność kobiecą Dyany i obudzą w niej chęć ujarzmienia go swemi wdziękami, ażeby później rozkochanego z urąganiem odtrącić. Przebiegły Polilla, działając w porozumieniu ze swoim panem, udaje sprzymierzeńca Dyany, pozyskuje jej zaufanie, podsyca jej próżność i obudzą nadzieję szybkiego zwycięstwa. Dyana dla dopięcia swego celu ucieka się do kokieteryi i stopniując ją forsownie, doprowadza Don Carlosa do tego, że ten, o mało się nie zdradza z istotnym stanem swego serca; opamiętawszy się jednak w porę, obraca w żart rozpoczęte wynurzenia. Zawiedziona w swych rachubach Dyana chwyta się coraz hazardowniejszych fortelów, nie spostrzegając tego, że sama się miłością zapala. Ażeby oczarować Don Carlosa, umawia się z Polillą, że ten sprowadzi go do parku w porze, gdy Dyana w białym porannym stroju, otoczona swemi damami, znajdować się w nim będzie, pewna niby, że nikt obcy tu jej nie zobaczy.

Polilla  (wprowadzając Don Carlosa). Pomnij tylko — bez zapałów!
Don Carlos.  Ach, Polillo! spojrzyj przecie!
W tej bieliżnie, przy księżycu,
Powiedz, wszak to anioł z nieba!
Jaka piękna! jaka piękna!
Polilla  (na stronie). Jaki głupi! — Ach, jak głupi! (Głośno).
Im mniej sukien, zawsze lepiej.
Don Carlos.  Po co stroje, po co perły,
Gdy nad lilie bielsza szyja,
Nad brylanty wzrok jaśniejszy?
A nad róże...
Polilla  Usta milsze.
Don Carlos.  Prawda, prawda, mój Polillo!...
Polilla  Baczność, — patrzy!
Don Carlos.  A kto?
Polilla  Ona!
Don Carlos.  Chodźmy kilka kroków naprzód,
Lepiej śpiewy usłyszymy.

  1. W oryginale komedya ta ina tytuł: El desden con el desden tj. wzgarda za wzgardę.