Niech geniusz wieków po dniach klęsk i burzy
Skrzydła nad tobą roztoczy wspaniałe;
W natchnieniu wieszczem niech on ci wywróży
Wieszczą szczęśliwość, nieśmiertelną chwałę!
(S. Duchińska).
Słońce wielkie! Śród gajów już milknie ptaszyna,
Pierś po znoju — chłodowi ożywczemu rada.
Ta rosa, która z wyżyn gdzieś dalekich spada,
Nie sen — ale mi troski ciężkie przypomina!...
O! wszystkie sprawy ziemskie — to złudzeń ruina!...
Jakież serce w nich swoje zaufanie składa?!..
Dzień za dniem czas wyrzuca, jak wodę kaskada,
A chwiejne, niby okręt, gdy fale rozcina!
Jam widział dzień i kwiaty na życia mej drodze;
Widziałem wody czyste, łąki i strumienie,
Ptaki, które miłości pieśnią rozbrzmiewały!
Teraz wszędy już głucho zaległo milczenie...
I jam też w głębiach smutku pogrążył się cały!...
Niestety! wszystko wskrześnie — ja się nie odrodzę!...
(J. A. Święcicki).
Boje opiewam i tych mężów chwały,
Co z luzytańskich zachodnich wybrzeży
Na nieznajomych mórz biegli kryształy,
Gdzie się nad fale Taprobana[1]) jeży,
I niebezpieczeństw zwalczali nawały,
Jak na niezłomnych przystało rycerzy;
Aż nowe państwo wznieśli sławnym trudem
Śród obcych ludów męstwa swego cudem[2].