Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/130

Ta strona została przepisana.
—   126   —

Brzegi Mondego zraszały stokrotnie
Łzy pięknych oczu w tęsknicy miłosnéj,
Uczyłaś góry i każde ustronie
Powtarzać imię wyryte w twem łonie.
„Twojego księcia miłość nie mniej tkliwa,
Zapadł mu w serce twój obraz uroczy;
Przed okiem duszy stoisz mu jak żywa,
Ilekroć znikniesz przed ziemskiemi oczy;
Nocą w snów złudach przy tobie przebywa,
W dzień każdą myślą z tobą się jednoczy;
Cokolwiek słyszy, gdzie jest, w każdej dobie
Marzy o szczęściu, bo marzy o tobie.
„Odtrąca świetne związki, ślubne łoże,
Wszelkie powaby są dlań obojętne;
Czysta miłości, gdy nas liczko hoże
Podbije — już nam wszystko inne wstrętne.
Niedługo taka miłość skryć się może,
Doszły do ojca szemrania niechętne
Ludu — i stary król potępia srodze
Syna, co puścił namiętności wodze.
„Więc chcąc go wyrwać, zniszczyć ponęt czary,
Na biedną Inez daje wyrok w gniewie,
Sądząc, iż we krwi nieszczęsnej ofiary
Zbyt stałych ogni ugasi zarzewie.
Snać wściekły gniew był — jeśli miecz swój stary,
Co hordy dziczy w najezdczym zalewie
Na ostrzu trzymał, ów miecz sławny w świecie,
Przeciw bezbronnej dał podnieść kobiecie.
„Wnet ją wywlekła oprawcy dłoń dzika
Przed króla — ten się już wzruszać poczyna;
Lecz lud wzburzony przeciw niej wykrzyka,
O śmierć nieszczęsnej w głos się dopomina.
A ona głosem, co w serce przenika,
Skarży się rzewnie i losy przeklina,
Nie zgonem własnym strwożona tak srodze,
Lecz żal kochanka, żal dziatwy niebodze.
„Już ku kopule niebios kryształowéj
Podniosła oczy, łzą bólu zalane,
Oczy — bo ręce twardemi okowy
Przez dzikich katów już były skowane, —
Potem na dziatek zwróciła je głowy,
Na dziatki drobne, a tak ukochane,
Nad ich sieroctwem sercem matki biada
I do srogiego tak przemówi dziada:
— „Jeżeli zwierząt, które w puszcz gęstwinie
Instynkt dzikości z przyrody dziedziczą,
I ptaków, które w powietrznej krainie
Żywią się krwawej łupieży zdobyczą, —