Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/134

Ta strona została przepisana.
—   130   —

Mędrcy, nad księgą spędzający życie,
Ten dziw przyrody wy nam objaśnicie!
(Adam M-ski).

W dalszym ciągu swych przygód opowiada Vasco de Gama o spotkaniu z groźnem widziadłem Adamastora u przylądka Dobrej Nadziei, napomyka o rozprawach, jakie miał u wschodnich brzegów Afryki, i kończy swoją opowieść pochwałą wytrwałości i dzielności Portugalczyków.
Pieśń VI. Wypoczęci i pokrzepieni Portugalczycy puszczają się do Indyj, prowadzeni przez sternika, ktorego daje im życzliwy król Melindy. Bachus namawia bóstwa morskie do wywołania straszliwej burzy. Żeglarzom grozi niechybna zguba; ale Wenera ze swojemi nimfami łagodzi rozhukane wiatry. W oddaleniu ukazują się wybrzeża Indyj.
Pieśń VII.Krajobraz Indyj. Żeglarze zawijają do brzegu i zostają przyjęci gościnnie przez władcę Malabaru. Jeden z jego dygnitarzy zwiedza flotę portugalską, a zauważywszy na jej flagach jakieś obrazy treści bohaterskiej, prosi o ich objaśnienie.
Pieśń VIII. Paweł, brat Vasco de Gamy, objaśnia znaczenie tych obrazów, przedstawiających wybitniejszych królów i bohaterów narodowych. Tymczasem zawzięty Bachus obudzą w krajowcach podejrzenie, że przybycie Portugalczyków zagraża ich religii. Maurowie knują więc zdradę i chcą zniszczyć flotę portugalską; ale przezorny Gama nie daje się ująć w zasadzkę.
Pieśń IX. Uprzedzony przez jednego Maura, że na zgubę floty knuje się nowa zasadzka, i uważając, że swoje posłannictwo już spełnił, Vasco de Gama odpływa w powrotną drogę. Wenera, żeby wynagrodzić dzielnych żeglarzy, wiedzie ich na zaczarowaną wyspę, na której nimfy morskie podejmują ich gościnnie.
Pieśń X. Podczas wspaniałej uczty w pałacu Tetydy jedna z nimf w natchnionej pieśni opiewa przyszłe walki i zwycięstwa, jakie w Indyach odnosić będą następcy Vasco de Gamy — Pacheco, Almeida, Albuquerque i t. d., aż do połowy w. XVI. Po skończonej uczcie Tetyda prowadzi Gamę na wysoką górę i tu na cudownym globusie tłómaczy mu ustrój wszechświata i ziemi podług systematu Ptolemeusza. Nareszcie Portugalczycy opuszczają rozkoszną wyspę i odpływają do ojczyzny.
Poemat ten przełożył na język polski Jacek Przybylski p. t. »Luzyada« (Kraków, 1790) i Adam M-ski p. t. »Luzyady« (Warszawa, 1890).


III. Jan Chrzciciel (Joāo Baptista) Almeida-Garrett.
Z kwiatów bez owocu.
Białe skrzydła.

Miałem jasnych skrzydeł dwoje
Sam anioł dał mi te skrzydła;
Wzlatałem na nich ku niebu,
Ilekroć mi ziemia zbrzydła.

Były białe, takie białe!
U anielskich ramion rosły;
Jam był niewinny, jak one,
Przeto mię do nieba niosły.

Przychodziła chciwość ziemska
I wabiła bogactw szałem;
Za pagóry srebra, złota
Skrzydeł moich nie oddałem.

Przyszła próżność i ambicya,
Podbijała pychę we mnie,
Sławę, moc do nóg mi kładła,
Lecz kusiła nadaremnie.

Bo tych jasnych skrzydeł dwoje,
Z anielskiego daru skrzydła,
Unosiły mię ku niebu,
Ilekroć mi ziemia zbrzydła

Ale jednej nocy ciemnej,
Kiedym się zapatrzył w gwiazdy
I byłem, sprzykrzywszy ziemię,
Znów do lubej gotów jazdy,