Gdy dwa dni zbiega, mówi zasmucona,
Że tydzień czeka — i sprzecza się o to.
Ku niejbym, zda się, wciąż śpieszył z ochotą,
Lecz mię jej widok rani coraz więcej,
Że skonam chyba, kiedy ją zobaczę —
Ona zaś, jeślim zdala od niej, płacze!
Rozsądźcie, proszę, kto kocha goręcej.
(Czesław).
Gdy kochankę raz — jedynie
O niestałość obwiniałem,
Ona, nie tracąc na minie,
Odwetowym godzi strzałem.
Spotkawszy się z klerykałem,
Mówiąc, z jakiej zbrodni słynę,
Kończy skargę swą z zapałem:
„Weź go, bo on jadł słoninę“.
Sześciu drabom wnet kazano
Pochwycić mię w swoje szpony
I dla większej hańby — rano
Zabrać pod klucz bez obrony.
Więc wpadają te dragony;
Jeden, świętą robiąc minę,
Woła, choć sam łotr skończony:
„Bierzcie go — on jadł słoninę!“.
(J. A. Święcicki).
Człowieku, swoje uczcij pochodzenie,
Dumny i hardy ziemskim gardź padołem:
Twoja ojczyzna wyżej nieskończenie!...
Jako kwiat boski masz z Stwórcą żyć społem.
Szczęśliw, kto w Bogu ma ufność głęboką
1 częściej jeszcze śród życia rozkoszy,
Niż w łzach, ku Niemu zwracając swe oko,
Własną się pychą hardo nie panoszy!...
Honor niech będzie nam nad wszystko miły,
Lecz w jego imię musim być gotowi
Swój obowiązek spełnić wedle siły
Bogu, ojczyźnie, prawom i królowi!...
(J. A. Święcicki).