Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/155

Ta strona została przepisana.
—   151   —

Celimena.  A może te osoba właśnie jest kobietą.
Więc pocóż takie skargi i ów gniew zawzięty?
Alcest.  A! tego już zanadto! Znów nowe wykręty.
Nie mogłem się spodziewać takiej nowej zmiany
I teraz już zupełnie jestem przekonany.
Powiedz, jak śmiesz na takie ważyć się podstępy?
Czyliż sądzisz, iż umysł mój tak bardzo tępy,
Że przyjmie najpochopniej tę wymówkę nową
I widocznemu kłamstwu uwierzy na słowo?
Powiedz sama, jak można i pomyśleć o tem,
Że tych wszystkich czułości kobieta przedmiotem?
I na dowód, że słusznie na ciebie się żalę,
Chciej posłuchać...
Celimena.  A mnie się nie podoba wcale
Słuchać, bo twoja mowa szorstka i zuchwała
Wszelką już cierpliwości mej miarę przebrała.
Alcest.  Unosić się tu niema powodu, lecz raczej
Chciej mi, pani, wyjaśnić to wszystko inaczej.
Celimena.  O! nie; postanowiłam już milczeć niezłomnie
I nic mnie nie obchodzi, co pan myślisz o mnie.
Alcest.  Rzeknij słowo, choć słówko jedyne, niestety!
Powiedz, wszakże pisałaś ten list do kobiety?
Wszak tak?
Celimena.  Nie; do Oronta ten list napisałam.
Ja dla niego uczuciem niezłamanem pałam.
Miły mi wielce jego rozum i osoba;
Szaleję za nim, gdy się to panu podoba,
I co chcesz, o tej sprawie już sobie prorokuj,
Lecz odczep się odemnie i daj mi raz pokój.
Alcest.   (na stronie). I jakże tu postąpić w tym razie, mój Boże?
Czyż być upokorzenie równe memu może?
Mam dowód, że z jej strony oczywista zdrada;
Chcę się użalić, ona wraz na mnie napada;
Rozjątrza moją boleść, puszy się tym chłystkiem,
Każe we wszystko wierzyć i chwali się wszystkiem.
A serce me tak słabe, że jeszcze nikczemnie
Kładę głowę pod jarzmo, chociaż krew wre we mnie;
Napowrót się w niewolę pragnę zaprządz twardą
I ot, nie zdołam niewiary odepchnąć pogardą... (do Celimeny).
Jakże umiesz, powabów okrywszy się zbroją,
Na swoją korzyść słabość wyzyskiwać moją
I sprawiać, aby rosła w coraz nowe siły
Ta miłość, którą oczy twoje zapaliły!
Przez litość! chciej taktykę przecież przybrać inną
I próbuj udowodnić, że nie jesteś winną!...


Ale Celimena daje wymijającą odpowiedź, a tymczasem zjawia się służący Alcesta z przestrogą, aby ratował się ucieczką, bo ma być uwięziony. Okazuje się, że wrogowie, których sobie narobił, przypisują mu autorstwo jakiejś karygodnej książki. Alcest po-