Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/171

Ta strona została przepisana.
—   167   —
Król waha się, czy ukarać Xyfara, czy też wyrzec się dla niego Monimy, gdy wtem dochodzi go wiadomość, że Farnas, przekupiwszy straże, uszedł z więzienia i połączywszy się z Rzymianami, przypuszcza szturm do Nimfei. Gdy Mitrydat potyka się z buntownikami, Monima niespokojna o los Xyfara, obawia się dostać w ręce Farnasa. Wtem poseł od króla przynosi jej truciznę, którą przysyła jej Mitrydat, widząc przewagę wroga. Monima chętnie ją chce zażyć, gdy nowy poseł wstrzymuje ją od tego; donosi on, że w ostatniej chwili, gdy zrozpaczony Mitrydat, nie chcąc się dostać w ręce zwycięzców, zadał już sobie cios śmiertelny, na pomoc upadającemu przybył Xyfar i wrogów rozproszył. Wzruszony tem Mitrydat wysłał go, żeby powstrzymał Monimę od przyjęcia trucizny. Lecz oto przybywa i sam król w towarzystwie Xyfara. Dumny z syna, któremu zawdzięcza ostatnie nad wrogami zwycięstwo, oddaje mu rękę Monimy i umiera z rany, którą sobie był zadał. Następujące tragedye Rasyna istnieją w polskiem tłómaczeniu: »Ifigenia« przez A. Rzyszczewskiego (Warszawa, 1801); »Athalia« przez J. U. Niemcewicza (»Pisma rozmaite« Warszawa 1805); »Tebaida« przez F. Godlewskiego (Wilno, 1807); »Berenika« przez J. Molla (Wilno, 1807); »Brytanik« przez W. Zembrzyckiego (Wilno, 1809); »Fedra« przez Ks. Chomińskiego (Warszawa, 1818); »Andromacha« przez F. S. Dmochowskiego (w »Pismach wierszem i prozą« Warszawa 1827) i »Tragedye« (Andromacha, Brytanik, Berenika, Mitrydat, Ifigenia, Fedra i Athalia) przez W. Kopystyńskiego (Lwów, 1859). Komedyę »Pieniactwo« tłómaczył M. B. Tomaszewski (Warszawa, 1820) i J. Brykczyński (Warszawa, 1820).




X. Mikołaj Boileau-Despreaux.

List VII do Racine’a (nieco skrócony).

Kasynie! Jakże dzielnie z pomocą aktora
Wzruszasz, dziwisz, porywasz serce spektatora.
Tyle lez nie wylali na Śmierć Ifigenji
Z wszystkich stron do Aulidy Grecy zgromadzeni,
Ile ich z oczu widzów w teatralnem dziele
Wycisnęła jej rolę grająca Champmeslé[1]).
Lecz nie sądź, byś czarując wszystkich dzieły twemi,
Miał ich równie dla siebie wszystkich przychylnemi.
Skoro tylko geniusz, natchniony od Feba,
Drogą, gminnym nieznaną, wznosi się pod nieba,
W stu miejscach przeciw niemu knują się spiknienia,
Zgraja podłych szampierzy wkoło go ocienia;
A nocny jego światła blask rażący oczy
Przyjaźń nawet w zazdrosną niechęć przeistoczy.
Kloto tylko, gdy przetnie życia jego przędzę,
Zdoła te nieprzyjazne uspokoić jędze,
A ważąc pisma jego na rozumu szali,
Da im prawdziwą cenę i one ustali.
Nim grobowej garść ziemi, wyżebrana Izami,
Zakryła Moliera na wieki przed nami[2]),
Tysiąc z tych górnych myśli, które dziś chwalimy,
Zdały się, na com patrzał, głupcom poziomymi.

  1. Słynna aktorka ówczesna.
  2. Arcybiskup paryski nie chciał zezwolić, aby zwłoki Moliera były pochowane na cmentarzu.