Jeleń, gdy nieuchronnej śmierci wyrok czyta,
Słabość jego szalonej rozpaczy się chwyta.
Za cóż, próżno, niestety! pierwsze jego sity
Trwoga i niedołężne wybiegi zwątliły?
Czemuż wprzód, jak mu radził jego umysł męski
Szlachetną walką swojej nie uświetnił klęski?
Po płonnych wreszcie skokach, podstępach i znoju
Ożywia się... i staje, straszliwy, do boju.
Odpiera tysiąc szturmów, a w gniewie wspaniały
Z najmężniejszymi tylko szuka w bitwie chwały.
Uderzają nań hurmem wszystkie przeciwniki,
Mieszają się ich ciosy, ich wściekłość, ich krzyki:
On dobywa ostatnich sił w ostatniej toni,
Mdlejący walczy jeszcze i jeszcze się broni;
Nadaremnie, niestety! Na cóż mu się zdała
Ta kibić tak wysmukła, ta postać wspaniała?
Cóż pomogły te pyszne, to potężne rogi
I te, co po ziół wierzchach migały się, nogi?
Chwieje się, pada, kona: a łez dwa strumienie
Wzbudzają i w zabójcach samych rozrzewnienie.
(Alojzy Feliński).
Nie wydaj mię! Uciekaj! On cię zastać może.
Wstań, bądź zdrów, odejdź z domu przed jego powrotem;
Stałoby się nieszczęście, moja zguba, potem;
Masz, spójrz, bywaj zdrów, odejdź, patrzaj, błyszczą zorze.
Bawiła nas, naiwna taka i wesoła;
Gdy wtem italski mędrzec podniósł się od stoła:
Zamyślony, wybladły, chudy i milczący,
Bosy i czarnobrody, wielbiciel gorący
Niemego z Samos, co jest w Metaponcie głośny[1]).
- ↑ Pitagoras, starożytny mędrzec grecki, zalecający uczniom milczenie.