— 207 —
Aż do dnia, gdy, wstrząsając grobowców sklepieniem
I po siedmkroć wołając śród olbrzymich cisz,
Głos z nieba zbudzi wszystkich, których pod swym cieniem
Przytula wieczny krzyż!
(Miriam).
B) Jocelyn.
Jestto poemat sielski w formie pamiętnika: — Jocelyn, młodzieniec uczuciowy i światowy, ażeby zapewnić siostrze większy posag, zrzeka się swojej schedy i obiera sobie zawód kapłański. Ale przed otrzymaniem ostatnich święceń rozruchy rewolucyi zmuszają go do opuszczenia seminaryum i schronienia się w górach. W grocie, którą zamieszkał, szuka przytułku i młodzieńczy Laurencyusz. Po niejakim czasie wydaje się, że Laurencyusz jest przebraną dziewicą. Gorąca miłość łączy oboje wygnańców i Jocelyn godzi się z myślą poślubienia ukochanej. Wtem do Grenobli przywołuje go w tajemnicy biskup, skazany przez rewolucyonistów na stracenie za wiarę, i żąda od alumna, ażeby natychmiast z rąk jego przyjął święcenia i jako kapłan dysponował go na śmierć męczeńską. Jocelyn nie ma siły oprzeć się temu żądaniu i zostaje księdzem. Śluby kapłańskie zmuszają go do wyrzeczenia się Laury. Z gorzką rezygnacyą poddaje się swojemu losowi i po uciszeniu się burzy rewolucyjnej zostaje pasterzem dusz w ubogiej górskiej parafii sabaudzkiej Valneige. Raz, odwiedzając siostrę w Paryżu, widzi przypadkiem Laurę, otoczoną rojem przelotnych wielbicieli, i dowiaduje się, że zna ją stolica jako kobietę płochą. Wzburzony do głębi i zbolały upadkiem ubóstwianej, wraca do swej parafii, żeby pełnić dalej obowiązki chrześciańskiego kapłana. W czas pewien potem zostaje wezwany do jakiejś umierającej podróżnej. Pośpiesza do chorej i poznaje w niej Laurę... Zapanowawszy nad wzruszeniem, słucha jej ostatniej spowiedzi i przekonywa się, że jeżeli Laura była płocha, to tylko o tyle, że w hołdach wielbicieli szukała zapomnienia pierwszej swojej miłości, — ale napróżno. Umarłą grzebie w grocie, w której niegdyś mieszkali, a gdy wreszcie po wielu latach umiera, zostaje obok niej pochowany.
a) 26 Marca 1796. Dom przytułku duchowieństwa w Grenobli.
Jocelyn w gorączce.
Opuściłem raj, w którym dusza żyć nawykła,
Gdzie Ewa mego serca błysła mi i znikła,
Jak pierwszy człowiek rzucił Eden, w którym gościł.
Ale równając losy — jabym mu zazdrościł!
Kroki znane szły za nim od bramy zamienionej,
Łkania tłumił na ustach swojej ulubionej,
A w ich złamanych sercach gorzka wspólność doli
Dwa ich nieszczęścia w rozkosz zmieniła powoli.
A ja sam aż do śmierci, wszystkim obojętny,
Jedynej ukochanej, którą-m zabił — wstrętny,
Zmuszony tłumić skargi, którym nikt nie wtórzy,
Topić serce, aż we łzach własnych się zanurzy,
Zmuszony wyrwać z duszy nawet myśli o niéj...
Sprawiedliwości wieczna, com ja ci zawinił,
By tak młodo zasłużyć na takie cierpienia!
Czym ja sercu z miłości zasadzkę uczynił?
Czybym to dziewczę spotkał bez Twego zrządzenia?
Z nieznanych niebezpieczeństw z krwią młodą, ognistą
Uchodząc — czuwań, postów przyjąłem tortury,