Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/230

Ta strona została przepisana.
—   226   —

Hernani  (uśmiechając się).Pani moja zmienna!
Tylko cośmy nie chcieli ni światła, ni śpiewu.
Dona Sol.  Balowych. Ale żeby wśród nocy powiewu
Jaki słowik zaśpiewał ukryty w gęstwinie,
Lub flet, tylko zdaleka. Bo muzyka płynie
W duszę, i tam gra echem; akordy jej drżące
Obudzą śpiących w sercu harmonij tysiące.
O, to byłoby cudnie. (Słychać w oddaleniu dźwięk trąbki).
To Bóg mię wysłuchał.
Hernani  (na stronie). Nieszczęsna!
Dona Sol.  Anioł z nieba myśl moją podsłuchał.
Twój anioł.
Hernani  (z goryczą). Tak! mój anioł, od wieczności progu.
(Znowu dźwięk trąbki).
Dona Sol.  (z radością). Don Żuanie! Poznałam, to głos twego rogu.
Hernani.  Tak, luba!
Dona Sol.  O! ty pewno należysz w połowie
I do tej przyjemności.
Hernani.  Ja z grającym w zmowie.
Dona Sol.  Wszystkie bale na świecie za ten dźwiękbym dała!
Twa trąbka: jakbym głos twój z oddali słyszała!
(Znowu granie trąbki).
Hernani.  (na stronie). Tygrys swojej ofiary wymaga z wściekłością.

Akt V, scena 6. — Hernani, Ruj Gomez i Dona Sol.

Dona Sol.  Nie mogłam znaleźć nigdzie.
Hernani.  (na stronie). Ach! ona. O Boże!
W tej chwili!
Dona Sol.  On zbladł strasznie i głos mój go trwoży:
Jakie straszne cierpienia sprawia mu ta blizna.
— Lecz cóż to? Co masz w ręku? O mów!...
(Domino zdejmuje maskę, Dona Sol wydaje okropny krzyk, poznawszy Ruj Gomeza).
To trucizna!
Hernani.  O nieba!
Dona Sol.  (do Hemaniego). Tyś okropnym ogarniony szałem.
Więc mnie oszukiwałeś?
Hernani.  Ach! milczeć musiałem!
Przyrzekłem księciu umrzeć; on dług przypomina.
Arragon dziś zapłaci; wybiła godzina!
Dona Sol.  Ty mą własnością jesteś! Tyś moim, mój miły:
Nie oddam cię nikomu ! (Do Ruj Gomeza).
Miłość da mi siły
Bronić go przeciw tobie.
Ruj Gomez.  A gdzież to potęgi,
Coby go obroniły od własnej przysięgi?
Dona Sol.  Przysięgi!
Hernani.  Ja przysiągłem.