Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/242

Ta strona została przepisana.
—   238   —

Czy nie żal wam tych czasów, kiedy romans stary
Wylatał złotem skrzydłem w czarodziejskie światy?
Kiedy wszystkie pomniki — wszystkie nasze wiary,
Nie zbyły jeszcze białej dziewiczości szaty?
Gdy wszystko odradzała dłoń Chrystusa Pana?
Kiedy księcia pałace i domek kapłana,
Ten sam krzyż czoła swego wznosząc do błękitu,
Spoglądały ku niebu z gór wysokich szczytu?
Gdy Kolonia i Strassburg, Notre Dame i sklepienia
Świętego Piotra, klęcząc w draperyach z kamienia
Na organie wszechziemskich ludów, padłych w pyły,
Wielkiem hosanna wieków młodych się modliły?
Czasów, gdzie było wszystko, co historya wieści,
Gdzie na świętych ołtarzach, krzyż, co światy mieści,
Wznosił ramiona mleczne, — niby śniegu wcina.
Gdzie życie było młode — śmierć nadziei pełna...
O Chryste! jam nie z tych jest, których ci przywodzą
Modlitwy, drżącym krokiem, pod twych świątyń nawę,
Anim z tych jest, co na szczyt Twej Kalwaryi wchodzą.
W piersi bijąc się, stopy twe całować krwawe.
I nie klękam pod twoich portyków cieniami,
Kiedy lud twój pokorny pod luki czarnemi
Gnie się, szemrząc, za hymnów nabożnych tchnieniami,
Jak lud trzcin, wiatru dłonią zginany ku ziemi.
Ja nie daję, o Chryste! słowu twemu wiary,
Bom przybył nazbyt późno — na ten świat zbyt stary:
A z wieku bez nadziei wiek urósł bez trwogi
I niebo wyludniły ziemi naszych bogi.
Teraz przypadek wiedzie, we mroków krainie,
Ze złudzeń uporczywych — rozbudzono mózgi;
A duch ubiegłych czasów, błądząc po ruinie
Miota w wieczystą otchłań twych aniołów druzgi.
Golgoty ćwieki służyć odmawiają Panu.
Ziejąca ziemia woła, twej, Chryste, mogiły:
Umarła chwała; — u nas na krzyżach z hebanu,
Twoje zwłoki niebieskie w proch się obróciły!
A jednak daj zcałować usty gorącemi
Proch ten, dziecięciu wieku, co twą wiarę grzebie.
I płakać, o Chrystusie! nad losom tej ziemi,
Co żyła przez śmierć twoją, a umrze bez ciebie!
O! kto jej dziś, mój Boże, kto da zmartwychwstanie?
Krwią twoją odmłodziłeś ją, najczystszą, Panie;
Dziś następca Twój, Jezu, godny nie przychodzi,
Nas, starców, dzieci wczoraj, i któż nas odmłodzi?
Myśmy starce, o, starsi, jak ci za dni twoich
I tyleśmy czekali, a więcej stracili,
I bledszy, bardziej zimny, raz drugi, w tej chwili,
W niezmiernym Łazarz grobie czeka cudów twoich.