Ja kocham i po twarzy mojej bladej smętnie,
Pragnę czuć łzy płynące jawnie i obficie.
O, kocham! duch mój pełen woni, dźwięków, słońca,
Pragnie śpiewać hymn wzniosły marzeń i radości
I dzieje wrzących uczuć powtarzać bez końca,
Bo ja, co poprzysiągłem snuć dni w samotności,
Dziś pragnę żyć z miłością i skonać z miłości.
Lecz wpierw, serce, goryczą strute piołunową,
Stłum uśmiechy ironii i skargi złowieszcze,
Kochaj, chcąc się odrodzić, i wierz w słowa wieszcze,
Że przecierpiawszy wszystko, cierpi się nanowo,
Że kochając nad siły, trzeba kochać jeszcze.
(B. Londyński — Miron).
Śpiewaj ciągle, poeto — to twoje rzemiosło,
Choć pieśni nie słuchają, choć się z natchnień śmieją,
Choć tłum w szalo bezmyślnym gardzi sztuką wzniosłą,
Śpiewaj ciągle, poeto! z wiarą i nadzieją.
„Bogowie nie odeszli z tego świata jeszcze“,
Muzy jaśnieją czarem słonecznej piękności.
Wierzaj! oprócz dusz ślepych żyją dusze wieszcze,
Co wołają wciąż: światła dla ciemnej ludzkości!.
Śpiewaj ciągle, poeto, choć z tłuszczą wyjącą,
Co chce twą arfę strzaskać, jesteś w ciągłej wojnie.
Dla ciebie jest nagroda... pod wierzbą płaczącą
Zimny dół, w którym zaśniesz na wieki spokojnie.
(Miron).
Wygnać wszelkie wspomnienia, myśli wstrzymać loty,
Rozbujać ją na jakiej pięknej osi złotéj,
Niepewną, niespokojną, jednak niewzruszoną-,
Uwiecznić może jaką chwileczkę wyśnioną,
Kochać prawdę i piękno, ze sobą je godzić,
Ech geniuszu własnego w sercu swem dochodzić“,
Śpiewać, śmiać się samotnie, z byle drgnienia twarzy
Wykonać coś przedniego, co lśni czarem, trwogą
Łzę w perłę zamienić drogą —
To ambicya poety, to jego pragnienie,
To cel, to jego życie, jego przeznaczenie.
(B. Londyński).