Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/263

Ta strona została przepisana.
—   259   —

Ale wymowniejszemi w tem są nasze panie: (do Gabryeli).
Gabryelo! Ty poprzyj zdrowe rady moje,
Pomóż mi uratować tych szaleńców dwoje.
Zostawiam was na chwilę. Pora wczasu blizka:
Muszę jeszcze ułożyć gdzieś te papierzyska.
(Podchodzi do stołu i zabiera papiery. Na stronie).
Zrobiłem dla niej więcej, niżli człowiek może;
A resztę w Twoje ręce składam, wielki Boże!
Miłosierdzia!... jeżeli nie dla mnie, to dla niéj.
(Wychodzi na prawo).


Akt V, scena VI. — Stefan, Gabryela.

Gabryela  (po chwili milczenia i nie podnosząc oczu).
Żegnam pana na zawsze, na zawsze.
Stefan (podobnież). Tak, pani.
(Wychodzi wolno z głową spuszczoną).


Akt V, scena VII. — Gabryela.

Gabryela  (sama). Cóż to za jasność głowę moją rozwesela!
To ja dałam się uwieść?... To ja, Gabryela?...
Nad taką straszną przepaść?.. Gdzieżbym ja już była
Gdyby nie słów Prospera dobroczynna siła!
0! jakiż to szlachetny, wielki mąż w rodzinie!
A jaki on potężny... przy tamtej dziecinie!


Akt V, scena VIII. — Prosper, Gabryela.

Prosper.  Gdzie Stefan?
Gabryela  Nie wiem.
Prosper.  Jakto ?
Gabryela.  Odszedł, Bogu chwała!
Odszedł, mężu, dlatego, żem ja go kochała.
Tą kobietą ja jestem. Mężu mój i panie,
Sprawiedliwości twojej niech się zadość stanie!
(Pada na kolana).
Prosper.  Powstań, córko! Mogęż ja mieć prawo i serce
Stawać tu jako sędzia dumny i surowy,
Gdy sam pytam się właśnie, kto z nas w tej rozterce
Więcej odpowiedzialnym za twój szał chwilowy:
Czy ty, żeś dozwoliła unieść się tym szałem,
Czy ja, że nad mym skarbem nie dosyć czuwałem?
Tak, ja, co bez wytchnienia w pracy zagłębiony,
Sądząc, że tego dosyć jest dla szczęścia żony,
Nie spostrzegłem, jak codzień potrosze roniłem
To, co pożycie czyni uprzejmem i milem;
Aż mnie ta jednostajność niewyrozumiała
Uczyniła kimś innym, niż ten, kogoś znała!
Więc przebaczenia kiedy ty żądasz odemnie,
Ja ci na to powiadam: przebaczmy wzajemnie.