Że oni tam są jeszcze i zostaną poty,
Aż póki kraj nie spłaci swej złotej pokuty!...
Złota! trzeba go tyle!...
(Podnosi oczy do zwierciadła i mówi ze zdziwieniem):
Jakżem dzisiaj strojna!...
A! prawda, zapomniałam, skończyła się wojna,
Dziś bal... (z goryczą)
Bal! trzeba przecie użyć nam pokoju.
A może gdy ja właśnie w tym kosztownym stroju,
Ściskając świeży bukiet w wypieszczonej dłoni,
Zasiądę wśród jedwabiów, koronek i woni
W salonie, kędy światła jasną płyną rzeką —
Może właśnie w tej chwili — ot tam, gdzieś daleko,
Patrol pruskich ułanów na wieczornych czatach
Zagląda, czy się światło nie pali po chatach,
I dzikim chrzęstem szabli biednym przypomina,
Że jeszcze wyzwolenia nie przyszła godzina.
Zostanę... — Ale czyż to już ostatnie słowo?
Czyliż tę słabość moją sądzę zbyt surowo?
O, nie!... owo wspomnienie zmarłego złowieszcze
Pyta: czy pozostali Niemcy w Francyi jeszcze?
Ten żołnierz, rany swoje rozdzierając krwawe,
Chce wiedzieć, czy Francuzka, jadąc na zabawę,
Wypełniła dla kraju obowiązek święty?
Chce wiedzieć, jak to złoto, perły, dyamenty
Mogą się godzić z skrzepłą bratniej krwi kałużą,
Co one robią na niej i do czego służą?
Tak... to głos obowiązku... tak... to głos sumienia...
(Zdejmuje klejnoty i kładzie je do pudełka).
A więc znów do waszego powróćcie schronienia,
Z wami razem i boleść tajoną ugaszę...
Białe perły, osuszcie łzy siostrzyne wasze;
Wy, tęczowe opale, ogniste beryle,
Skróćcie oczekiwania czas chociaż na chwilę!
Do czegóż służyć może ta obrączka złota?
Ten topaz, co słoneczno blaski z siebie miota,
Może pocieszyć serce, co zdawna zbolało;
A ten dyąment — to okup jest za wioskę całą...
Tak, to są rady mego dobrego anioła...
A teraz pójdę na bal wolna i wesoła.
Tak jak Francya i ja dziś strój przywdziewam wdowi.
Jak ona własnym wdziękiem pragnę być bogatą.
A gdy kto mnie zapyta, odpowiem mu na to:
„Kraj żądał złota — złoto oddałam krajowi!“
(Wacław Szymanowski).
Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/273
Ta strona została przepisana.
— 269 —
Przekłady utworów Coppee'go są następne: „Przechodzień“ tłóm. K. Raszewski, Warszawa, 1869; „Dwie boleści“ tłóm. F. Szober, tamże 1876, „Ewa“, „Sennacheryb“,