Kochaj morze, wieczystą, wielką łez potęgę,
Co zawodne pragnienia i tęsknoty goi.
Natura błogosławi tym, którzy jej księgę
Czytają. W ciszy lasów burza serc się koi.
Bój się ludzi, czcij duszę swą i gardź potwarzą;
Bądź pokorny przed sobą, dumny wobec świata;
Dobra czy zła — broń wiary; druhów — gdy się zdarzą;
Przebacz winy zbrodniarzom i szanuj waryata.
Pozwól każdemu działać według sił pragnienia,
A nie krwaw nigdy dłoni swej w ginących ciele,
Bo wszyscy są ci równi w prawie do istnienia,
A wśród zhańbionych często dzielnych duchów wiele.
Bądź wierny swoim słowom — cierpiącym pobłażaj —
Śmiej się niedużo, bądź na nienawiść za dumny;
Lecz strzeż się: nigdy sądów swoich nie wyrażaj,
Bo niemasz nic pewnego, prócz pewności trumny.
(Antoni Lange).
Oboje spoglądali z tarasu wyżyny
Na Egipt w śnie tonący, w noc duszną i parną,
I na rzekę, co deltę przecinając czarną,
Ku Bubastis lub Sais toczy swe głębiny.
I Rzymianin, wódz — więzień, piastun snów dzieciny
Czuł pod stalną zbroicą bojami ciężarną,
Jak na pierś mu zwycięską, mdleją, gną się, garną
Leżące mu w uścisku gibkich członków trzciny.
Zwracając blade lice z ciemnych włosów toni
Ku pijanemu tchnieniem nieodpartych woni,
Podawała mu usta i ócz jasność złotą;
A pochylony nad nią imperator w szale
Ujrzał w wielkich źrenicach, gdzie lśnią gwiazd opale,
Cale morze olbrzymie z pierzchającą flotą.
Świątynia w gruzach leży na przylądka czole,
Śmierć pomieszała tutaj, w płowej brzegu glinie,
Bohaterów ze śpiżu, z marmuru boginie,
Gąszcz traw samotnych kryje sławną ongi dolę.