Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/298

Ta strona została przepisana.
—   294   —

Którego drzewa, lśniąco w lata krasie,
Tak rozłożyste i zbite, że, zda się,
Człek tu się z niebios promieniem nie spotka.
Mnóstwo szerokich alei w tej masie
Drzew oraz krzewów prowadzi do środka:
Zwabiła podróżników ta ustroń przesłodka.

Śpieszą, a rozkosz coraz większa rośnie
W sercu, wsłuchanem w dźwięczne ptasząt chóry,
Co, przed szarugą bezpieczne, rozgłośnie
Zdają się szydzić z nieb, odzianych w chmury,
Lub wielbią drzewa, pnące się do góry:
Świerk, na maszt zdatny, wiąz, winem opięty,
Topól nieschnącą i cyprys ponury
I króla lasów, ten dąb nieugięty,
I smukły cedr i gibkie osikowe pręty;

Wawrzyn, tak piękny, gdy poetów skronie
I bohaterskich zwycięzców okoli;
Wierzbę, co we łzach po kochanku tonie;
Cis, co łucznika poddaje się woli,
Mirrę kojącą, kiedy rana boli,
Jesion i jawor, owoc oliwkowy,
Więzożołd, sosnę, pełną melancholji,
I buk postaci jak gdyby bojowéj,
Brzezinę i klon, rzadko w swojom wnętrzu zdrowy.


Jadąc przez las, spostrzegają olbrzymią skalę, a w niej jaskinię, gniazdo smoka (»Grzechu«). Towarzyszka rycerza, przestraszona, nie pozwala mu się zbliżać do niebezpiecznej groty — lecz,


pełen ognia i odwagi chyżéj,
Na miejscu rycerz młody nio ustoi,
A ku jaskini czarnej się przybliży
I do jej wnętrza zajrzeć się nie boi.
Wnet toż zobaczy przy błysku swój zbroi
Rozsiadłe kształty potwornego dziwa:
W jednej podobna do wężowych zwoi,
W drugiej połowie snać kobieta żywa —
Postać była cuchnąca, wstrętna, obrzydliwa.

Kiedy tak gnuśnie spoczywa na ziemi,
Długi jej ogon plącze się i wije
W rozliczne kłęby i splotami swemi —
Zakończon żądłem — całą jamę kryje,
Jej płód tysiączny u jej piersi pije
Ciecz jadowitą; każde z tych jej dzieci
Inak wygląda, lecz wszystko, co żyje,
Ohydne z kształtu; a gdy loch rozświeci
Blask tarczy, tak wraz wszystko do joj paszczy wleci.