Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/299

Ta strona została przepisana.
—   295   —

Ruszy się mać ich, czując przerażenie,
I nad łbem wstrętnym zwinie w krąg swój smoczy
Potworny ogon, potem te pierścienie
Już przed jaskinią straszliwie roztoczy.
Ale zbrojnego rycerza gdy zoczy,
Chce się na nowo schronić w swojej norze,
Albowiem światła nie znoszą jej oczy:
W pustych, samotnych ciemnościach ma łoże —
Tam żyje, bo tam nikt jej zobaczyć nie może.

Zaledwie ujrzy mężny Elf potwora,
Tak się na niego bez namysłu rzuci,
Jak lew na zdobycz, co w ucieczce skora;
Zajdzie mu drogę, od jamy zawróci:
Że ten, przerażon, ciszę rykiem skłóci,
Ku walecznemu swój ogon wymierzy,
By weń zatopić żądło, pełne truci,
Lecz ostrym mieczem ten pierwszy z rycerzy;
Aż łeb w ramiona skryje, tak smoka uderzy.

Potwór od razu jakby stracił zmysły,
Tak go oślepi cios ten i oniemi,
Lecz wnet zeń iskry wściekłości znów trysły:
Zwierzęce cielsko podniesie ze ziemi,
Wypręży w górę siły zdwojonemi,
Ku jego tarczy gniewnie się wypuszy
I ciału ujmie sploty wężowemi,
Że rycerz nogą ni ręką nie ruszy:
Pomagaj, Boże, grzechem opętanej duszy.

„Pokaż, czem jesteś! wiarę w tej potrzebie
Miej w swoje siły, nie ustępuj zgoła!
Zduś go, inaczej on udusi ciebie!“
Tak na rycerza pani jego woła,
Widząc, jak potwór oplótł go dokoła
I żółć w nim kipi i w walce nie spocznie
I jedną rękę oswobodzić zdoła,
Schwyci za gardziel i tak gnieść ją pocznie,
Że smok z zabójczych objęć puści go niezwłocznie.

A wraz z obrzydłych rzygnie on wnętrzności
Potokiem brudnej jadowitej wody,
Pełnej odpadków ścierwa oraz kości,
A tak cuchnącej, że aż rycerz młody
Dech wstrzymał w sobie na te straszne smrody.
Księgi-ś tam widział, papieru kawały,
Oślepłe żaby i ropuchy — płody,
Co się po zielskach rozpełzły: oblały
Naokół całe miejsce tych wymiocin kały.