Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/316

Ta strona została przepisana.
—   312   —

Myślcie o ranach, co na jego ciele
Są jakby groby na świętym cmentarzu.
Koryolan.  Draśnięcie ciernia — śmiechem mówić o nich.
Meneniusz  Rozważcie potem, że to stary żołnierz,
Obywatelskiej wymowy nie świadom;
Gdy mu się jakie szorstkie wymknie słowo,
Nie bierzcie tego za znak nienawiści,
Ale za skutek żołnierskiej natury.
Kominiusz.  Dość tego, skończmy!
Koryolan.  Dla jakich powodów,
Gdyście mi dali konsulowską godność,
W godzinę później chcecie mnie zbezcześcić
I odbieracie, coście sami dali?
Sycyniusz.  Odpowiedz wprzódy na nasze pytanie!
Koryolan.  Prawda, to moja powinność, więc słucham!
Sycyniusz.  Więc cię oskarżam, że myślą twą było
Obalić wszystkie prawne Rzymu władze,
A zostać miasta naszego tyranem.
Za to cię zdrajcą ludu ogłaszamy.
Koryolan.  Zdrajcą?
Meneniusz.  Pamiętaj, coś przyrzekł, łagodnie!
Koryolan.  Ja zdrajcą ludu? Z samego dna piekła
Niech wszystkie ognie lud ten dziś owioną!
Zdrajcą mnie zowiesz? Pyszałku trybunie,
Gdyby w twych oczach tysiąc było śmierci,
W twych pokurczonych rękach sto tysięcy,
A w twym kłamliwym języku miliony,
I wtedy jeszcze powiedziałbym: kłamiesz! —
Głosem tak śmiałym, jak kiedy się modlę.
Sycyniusz.  Czy słyszysz, ludu?
Obywatele.  Na skałę ! na skałę! [1])
Precz z nim na skałę!
Sycyniusz.  Cicho! nie potrzeba
Nowych zaskarżeń przyrzucać do starych,
Bo to, co zrobił, i to, co powiedział,
Bo te obelgi naszym urzędnikom,
Te na was samych miotane przekleństwa
I opór prawu, harde się stawienie
W obliczu sądu wszechwładnego ludu —
Wszystkie to zbrodnie, wielkie, niezliczone
Śmierci są godne.
Brutus.  Zważając jednakże
Na dawne jego dla Rzymu zasługi —
Koryolan.  Co o zasługach paplesz?
Brutus.  Co wiem, mówię.

  1. tj. na skałę tarpejską w Rzymie, skąd strącano zdrajców w przepaść.