Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/330

Ta strona została przepisana.
—   326   —

Leżałam niewiedząca, skąd, gdzie i czem jestem;
Blizko strumyk z przyjemnym wytryskał szelestem,
Aż w nim odbite nieba sklepienie postrzegłam:
Nie mając doświadczenia, natychmiast pobiegłam
I na brzegu schylona, wpatruję się w wody.
Wtem widzę jakąś postać przedziwnej urody,
Równie schyloną do mnie: patrzę, patrzy ona,
Oddalam się i postać razem oddalona.
Nowy mnie ku niej pociąg, ją wiódł ku mnie, obie
Czułyśmy jakąś skłonność nawzajem ku sobie.
Możeby był i dłużej ten widok mię łudził,
Kiedy mnie z zachwycenia głos mocny obudził:
Siebie samą oglądasz w tej płynnej równinie,
Z tobą ten obraz piękny zjawia się i ginie.
Pójdź, ja cię poprowadzę: nie cień, lecz człowieka
Godnego ciebie ujrzysz; na twe przyjście czeka.
Ten cię sercem przyzywa, któregoś obrazem,
Z nim w nierozdzielnym związku będziesz czuła razem.
Dasz mu podobne tobie niezliczone dziatki,
Skąd chlubne imię nosić masz żyjących matki.
Nie oparłam się, skrytem wiedziona natchnieniem.
Widziałam w tobie piękność, wspaniałość i godność,
Cień jednak w wodzie większy miał wdzięk i łagodność.
Cofam się, twój mię widok miesza i zdumiewa,
Tyś wstał i rzekł: wstrzymaj się, wstrzymaj, piękna Ewo.
Cóż-to! nie będziesz żyła w mojej społeczności?
Tyś ciałem z mego ciała, kością z moich kości.
Dałem najbliższe serca żebro z mego boku,
Przy nim jest miejsce twoje ze Stwórcy wyroku.
Nie odstąpię cię, ty mnie towarzyszysz wszędzie,
Twoja społeczność życia mego szczęściem będzie.
W tobie istoty mojej połowę oglądam,
Więc od ciebie połowy drugiej słusznie żądam.
Ścisnąłeś mię za rękę, a jam się poddała.
Widzę, że mądrość prawa, mądrość doskonała,
Sama piękna, i żadna piękność jej nie zrówna“.
(Franciszek Ksawery Dmochowski).

Szatan grzesznemi snami usidla serce Ewy tak, że poczuwa ona chętkę nigdy przedtem niedoznawaną, do samotnej przechadzki po raju bez towarzystwa Adama. Napróżno ostrzega ją Rafael, chętnie wśród ludzi bawiący anioł; chytrze mu odpowiada Ewa: czyż bylibyśmy szczęśliwi, gdybyśmy w ciągłej żyli obawie? Coś ją ciągnie nieprzeparcie do drzewa zakazanego. Zbliża się do niej wąż, promieniejący pięknością i posiadający mądrość nieskończoną; Ewa pyta go zdziwiona, skąd ma taką piękność i mądrość? A wąż wskazuje drzewo wiadomości i słowy zwodniczemi wychwala przyjemność zakazanych owoców, które Bóg dlatego ludziom jeść zabronił, że ci poznawszy dobre i złe, staliby się jemu równymi. Ewa zrywa owoc i zjada go; napełnia ją zachwyt niewypowiedziany. Szybko śpieszy do ukochanego, by się z nim nowem szczęściem podzielić. Zgroza przejmuje Adama ; a jednak nie może się rozstać z Ewą; śmierć raczej zniesie, niż życie wiekuiste bez niej. Nie rozumem, lecz miłością zwyciężony, pożywa