I jeśli mi się jaka chwila śmieje,
Wpleciona w życie, to swych blasków zdroje
Cudna Wenecya dzisiaj na nią leje....
Dla pewnych uczuć bolu się nie boję
Ni czasu, bo wszak dziśby zmartwiały już moje!
Najwyżej rośnie świerk z swojej natury[1])
Gdzieś tam na graniach zaledwie widzialnych;
Z korzeniem w głazach, pnie się on do góry,
Choć nie ochrania go od wiatrów halnych
Ziemia u dołu; szydzi z burz nawałnych,
Kryje się w zieleń, aż kształtem i szczytem
Będzie podobien do wierzchołków skalnych,
Aż, skiełkowawszy pomiędzy granitem,
Przemieni się w olbrzyma; tak i z ducha bytem.
My jarzmo życia wszak unieść możemy:
Ból w opuszczonych piersiach ma korzenie
Najgłębiej wrosło; wielbłąd dźwiga niemy
Najcięższe juki; wilka, gdy ma tchnienie
Wydać ostatnie, opuszcza milczenie?
Nie! i w tem przykład niech będzie: gdy brzemię
Cierpień znieść umie to nizkie stworzenie,
I my się uczmy, szlachetniejsze plemię,
Wytrzymać: wszak dzień jeden a opuścim ziemię.
Boleść zabija lub zabitą bywa
Przez bolejących — więc swój kres znajduje: —
Jeden, nadzieją wzmocnion, do przędziwa
Wraca dawnego, nić tę samą snuje;
Inny, złamany, wcześnie zwiędłość czuje,
Blaknie, siwieje i wraz z trzciną ginie,
Której się chwycił; inny znów bojuje,
Ulg szuka w dobrym lub zbrodniczym czynie —
Jak dusza jego skłonna: w dół czy ku wyżynie.
Ale gdy ciągłe trapią nas boleści,
To coś, jak gdyby żądło skorpiona,
Ledwie widzialne, ale gorzkiej treści,
Znów nam do serca sprowadza brzemiona,
- ↑ Gatunek szczególniejszego świerku alpejskiego, udającego się tylko na regionach najbardziej skalistych, gdzie dla swego wyżywienia znajduje jak najmniej ziemi. W tych miejscach wyrasta on do większej wysokości, aniżeli wszelkie inne drzewa górskie.