Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/38

Ta strona została przepisana.
—   34   —

Żeby zwykłego doczekał zarania.
Trzyma go mocno, z prośbą gwałt przynosi:
Puścić się nie śmie nóg, którym się kłania;
Lecz się on wzbija i onę podnosi
W lot na powietrze, a ta, póki włada
Ręką, dzierży się, na koniec upada.

Jak przyszła k’sobie i żal się jej wznosił,
Nie płacze; ryczeć i wyć rozpoczęła;
Na co Kupido lot swój zastanowił.
Litość go z gniewem pomieszana zdjęła.
Pomni, że go ten płacz często ułowił,
Że go ta mowa często więźniem jęła.
Spuszcza się i, na cyprysowem drzewie
Siadłszy, te słowa mówi do niej w gniewie:

„Zapamiętała i na złe bezpieczna!
Takież-to twojej przyjaźni pieczęci?
Tak-ci to prędko i miłość stateczna
I me przestrogi wypadły z pamięci?
Gdzież twe przysięgi i gdzie wiara wieczna?
Gdzie i nadgroda za doznane chęci?
Tyś bardziej, niż wiatr i niż woda płocha.
A nie tak ma być, ach! Psycho, kto kocha!

„Ja, pogardziwszy matki mojej wolą,
Która, żebym ją pomstą uweselił,
Chciała, żebym cię ostatnią niedolą
I wszem nieszczęściem nad ludzi oddzielił,[1]
Sam-em się chętnie z oczu twych postrzelił;
Wzgardziwszy niebem, matką urażoną
Jużem cię sobie uczynił był żoną.

„A ty, zmiennico, mało na to dbając,
Żeś mię twych oczu zraniła orężem,
Bronie hartując, pujnał zaostrzając,
Chciałaś mię dobić, jakobym był wężem,
I me zapały i me ognie znając,
Które-ć mię wiernym uczyniły mężem,
Jak salamandrę, która w ogniu żywie,
Chciałaś mię nadto usmażyć w oliwie.

„Tak cię zdradziło ciekawe mniemanie,
Lubo życzliwe miałaś w tom przestrogi.
Ale te twoje zdradne, radne panie
Zapłacą mi to przez swój upad srogi.
Ciebie nie karzę; niechaj na tem stanie,
Że precz od ciebie i serce i nogi

  1. Przypis własny Wikiźródeł Brakuje wersu piątego oktawy: Sam-em się chętnie dał w twoję niewolą,