Na tę przeżytej przeszłości arenę,
Gdzie tyle tracił, gdzie przecierpiał tyle;
A przecież kocha nawet te zawody
Młodej miłości i nadziei młodéj.
Kocha jak skarby unosi wspomnienie
Tego, co ogniem przenikało łono;
Jak niegdyś ludziom na wieczności mienie
Mały pieniążek do grobu kładziono,
Chciałby wziąć z sobą to, czem serce biło —
Co tam zapałem młodych wierzeń było.
Gdy legnę w zimny grób
Nad mą mogiłą wstrzymaj łez twych prąd
I odejdź, płocha! Niech śpi cicho trup,
Niech proch spokojnie tleje. Ty idź stąd!
Niech wicher gwiżdże, czajka krzyczy tam;
Chcę zostać sam!
Czy to był grzech twój, czy uczucia błąd,
Ja się nie pytam — cóż mi z tego, cóż?
Innego sobie weź, lecz odejdź stąd,
Mnie boli życie już!
Idź, słabe serce! idź z cmentarza bram;
Chcę zostać sam!
(Z.).
Znikły dni błogie, gdyśmy opiewali
Miłość i tylko miłość, rozkochani, —
Dni promieniste, nakształt srebrnej fali,
Gdy słońce skrzy się, wietrzyk buja na niéj.
Ach i te noce, w których sny, marzenia
Nas unosiły z ponad smutnej ziemi
W kraj czarodziejsko - piękny omamienia,
Pierzchły daleko skrzydłami czarnemi.