I widzi Nigru błyszcząco fale, —
Brzeg wdzięcznie trzciną zarosły;
On, król pustyni, leży wspaniale
Pod cieniom palmy wyniosłej,
Pieśń karawany w brzmiącym hejnale
Poranne wiatry mu niosły!
Wtem czarnolica jego królowa
Stąpa ku niemu powoli;
W uszach rodzinna zabrzmiała mowa,
Synek u łona swawoli,
Z pod czarnej rzęsy łezka perłowa
Spadła na ziemię niewoli.
Ale flamingo piór swych szkarłatem
W zwierciadle marzeń połyska,
W gaju tamarynd okrytych kwiatem,
Gdzie zdrój szemrzący wytryska;
Tam za klejnotem lasów skrzydlatym
Murzyn strzał oczu swych ciska.
I przez strumienie, doliny, góry,
W szybkiej go ściga pogoni;
Ptak swobodnemi szybuje pióry,
Słodką wolności pieśń dzwoni;
Słońce w prześwietnym płaszczu purpury
Ognistą głowę w dół kłoni.
Aż tu Ocean fale swe toczy,
Kafryjskie widać już chaty,
Dzika hyena wyje z uboczy,
Ryczy lew pustyń kudłaty:
Wspaniały łowiec wyniośle kroczy,
Sennym tryumfem bogaty.
Wtem buchnął tuman piasku siwego,
Wiatr szumem zahuczał dzikim,
Zaśmiał się Murzyn, jakby na niego
Znanym ktoś wołał językiem:
Witając piosnkę druha starego,
Rodzinnym ozwał się krzykiem.
Już go plag dawnych nie bolą blizny,
Słońca nie palą upały,
I na niewoli ziemi nieżyznéj,
Trup tylko został stężały:
Wolny duch wrócił już do ojczyzny,
Anioł go śmierci niósł biały.
(Marya Ilnicka}.
Gdy nad ciemnym Atlantykiem
Z groźnym rykiem
Wiatr jesienny zagrzmi w szal,
Rozwścieklony jakby jędza
Na brzeg spędza
Falo, pełne chwastu skał.
Od Bermudów, od Bahamy,
Zielsk odłamy
Od Azorskich niesie strof,
Z San Salwador posrebrzaną
Wichrzy pianą,
Zmiata fale jego wiew.
Od Orknejskich wysep rzeszy
Z szumem śpieszy,
Od Hebrydów pędzi w dal,
I rozbitych gdzieś okrętów
Śród zamętów
Niesie szczątki po tle fal.
Coraz, dalej, dalej, daléj!
Z szumem wali!
Miota niemi tam i sam,
Aż spędzono na wybrzeże
Znajdą łoże
Na mieliznach, w głębiach jam.
Tak gdy uczuć wicher wzruszy
Wieszczej duszy
Oceanem — po jej tle,
Z głębi każdej twierdzy skalnej
Prąd nawalny
Jakiejś pieśni kawał rwie.
Od zaklętych wysp, gdzie zawdy
Owoc prawdy
Zdala złoty sieje blask,
Z tropikowych stref, gdzie złuda
Stroi w cuda
Młodociany życia brzask,