Słyszę te loty
Skrzydlatej floty,
Co płynie z kraju śniegu i słoty,
Na brzegi cieplejsze, błogie.
I w nocną ciszę
Krzyk ptaków słyszę,
Ich głos się w górze z wiatrem kołysze,
Ich kształtów widzieć nie mogę.
Nie! to złudzenie!
Tych dźwięków drżenie,
Ten szmer radości, bólu jęczenie,
Nie ptasich skrzydeł to szumy!
To pieśni rzesza
Górą się wiesza,
Dźwięki radości i żalu miesza,
To słów skrzydlatych brzmią tłumy.
To duchów chóry
Wołają z góry,
To lepszych światów chyżemi pióry
Szuka chór wieszczów-pielgrzymów.
Za bożą gwiazdą
Goni swą jazdą,
I w ten świat nocy, w dawne swe gniazdo,
Rzuca szemrzący dźwięk rymów.
(A. Pajgert).
Raz wypuściłem strzałę w powietrze:
Szparko świsnęła w porannym wietrze,
Lecz wzrok mój bystry próżno ją goni:
Któż kiedy strzałę dościgł w pogoni?
Raz zanuciłem zwrotkę piosenki...
W świat popłynęły słodkie jej dźwięki,
Daremnie słucham, bo któż dosłyszy
Echo piosenki przebrzmiałe w ciszy?
Wiele lat przeszło od tej godziny,
Strzałę odkryłem w korze dębiny,
A w przyjaciela piersi gorącéj,
Znalazłem piosnkę moją niechcący!
Trzech wieszczy zesłał Bóg pospołu,
Na tę wygnania biedną ziemię
By za ich pieśnią ludzkie plemię
Wzrok gdzieś podniosło z nad padołu.
Jeden, młodzieniec z jasnem okiem,
Na lirę struny napiął złote:
W zielonym gaju, nad potokiem,
Opiewał rajskich snów tęsknotę.
Drugi — mąż blady, smętnej dumy,
Stawał śród ulic miejskich cieśni,
Potężnym dźwiękiem brzmiącej pieśni
Jak piorun ciche wstrząsał tłumy.
Trzeci był starzec siwowłosy,
W świątyni Pańskiej pieśń swą śpiewał,
Kiedy natchnienia święto głosy
Organ ze złotych ust wylewał.
Aż raz rozpoczął się sąd ludzi:
W którym z nich święta iskra plonie,
Gdy dźwięk ich pieśni w ludu łonie
Niezgodnych uczuć echo budzi?
Ale mistrz wielki rzeki: „Sędziowie!
Wszystkich trzech braci ja posiałem,
Ku objawieniu ducha w słowie
Każdemu inny udział dałem:
Zachwycić, wzruszyć, wznieść ku górze,
Oto potęgi trzy są tony!
Czyj słuch ku prawdzie nastrojony,
Harmonią znajdzie w takim chórze“.
(Marya Ilnicka).