Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/412

Ta strona została przepisana.
—   408   —

Bije, że aż niebiesko-sina!
On jej nie puści, ona trzyma,
Z niego i z niej już krew się leje!
Więc kiedym ujrzał, co się dzieje,
Gdy słyszę ławek już łamanie,
Stołów i krzeseł upadanie,
Gdy tak zawzięty bój się wszczyna,
Że domu drży aż podwalina,
Sąsiedzi zbiegli się co żywo
Obejrzeć to nieznane dziwo;
Przez drzwi wglądają do pokoju.
By nikt nie przerwał tego boju,
By nikt pomiędzy nich nie wchodził
I tych zwaśnionych nic pogodził,
Zamknąłem skrycie drzwi na rygiel,
A gdy w najlepsze trwa ten figiel,
Wzywasz mnie k’sobie! Pozwól przeto,
Oglądać koniec, ma kobieto!
Powrócę, gdy się skończą krzyki.
Baba mówi:
Połóż tu naprzód te trzewiki,
A potom leć na szubienicę!
Djabeł mówi:
Za bary z tobą się nie schwycę,
Zbyt cierpką jesteś i złą w sobie;
Dlatego tutaj koniec zrobię,
Lecz zostań teraz w swojem kole,
Ja ci tam buty podać wolę,
Ten drąg dosięgnie cię drewniany,
Co dziś jest świeżo ostrugany,
On mnie przed tobą zabezpieczy!
Baba mówi:
Dla mnieś go strugał, w samej rzeczy?
Dyabeł mówi:
Gdy taki drąg się już oskrobie,
Tom pewny, że nie przyjdzie tobie
Ochota między korą, drzewem
Prześlizgnąć się i napaść z gniewem.
Związać, jak tego brata-dyabła,
Co go to trójca bab nagabła!
Drżę przed chytrości twej zawodem,
Gorszaś niż ja, com z piekła rodem.
I wyżli spryt się w tobie mieści;
Com ja nie zrobił w lat trzydzieści,
Toń ty przez jeden dzień zdziałała.
Skłóciłaś parę tę pobożną,
Kłamstwem, podstępem, mową zdrożną.
Ty wiedźmo stara, czarownico!
Ognie piekielne cię pochwycą!
Ale cię jeszcze potrzebuję.
Więc buty tobie ofiaruję.
Lecz wiedz, że już za lat niewiele
Czekają w piekle cię kąpiele,
Prażyć się będziesz z plotkarkami,
Których zły język bliźnich plami,
Z plotkary, które podjudzają
I poza plecy się chowają.
(Wł/ Trąmpczyński).






II. Fryderyk Spee.

Na cześć lata.

Hej! hej! niech wielbi Boga świat!
Wstańcie wy zioła, krzaki!
Niechaj Go wielbi wszelki kwiat,
Wszak z Niego ciągnie smaki!
Swą mocą ziele chwali Go,
Tej prawdzie któż uwłacza?
Oliwa, wino nawet to,
Którem nas krzew uracza.
Hej! hej! niech wielbi Boga świat!
On żąda dziękczynienia,
Więc niesie łąka, pole, sad
I góra chwalby pienia,
I każde drzewo, cały bór,
Zielenią ustrojony,
Zbył się hardości i do chmur
Wyciąga swe korony.
(Wł. Trąmpczyński).