Pójdźmy się przejść po niwie,
Posłuchać w cieniu drzewa,
Jak wszędzie pieszczotliwie
Ptaszęcy śpiew rozbrzmiewa.
Szczęsny — co wolny nuci,
Jak my, pieśniarze leśni...
Niech jego gędźba wróci
Do tej, co źródłem pieśni.
Choć śpiewam bez wytchnienia,
Nikt pieśni nie wysłucha...
Ta, co uczyła pienia,
Sama jest na nie głucha.
Szczęśliwszy ten, co wolny
Bez trosk, bez trwogi żywię,
Jak ty, śpiewaku polny,
Bezpiecznie, nietęskliwie.
Tyś człowiekowi miły....
Więc też na ciebie czyha...
Mnie pęta usidliły
Tej, która mnie odpycha.
By pierzchnąć na świat boży,
Dla ciebie nie brak środka;
Mnie spętać musi srożéj,
Nim mnie zbawienie spotka.
(Władysław Nawrocki).
Wpośród rzeszy pastuszéj
Tu nad Renem, nikt pono
Nie zna serca katuszy,
Jakie mnie znieść sądzono!
Choć kto kocha bez granic,
On przedemną się zegnie,
Uzna miłość swą za nic,
Mojej męce ulegnie.
Rok upłynął bez mała,
Odkąd znoszę swą dolę,
Odkąd Filis zabrała
Mnie w miłości niewolę,
Odkąd wzięła myśl wszelką,
Męstwo, spokój zabrany,
Odkąd miłość znam wielką,
Odkąd jestem kochany.
Niby błędny kroczyłem,
Choć mi znana ta łąka;
Moje owce zgubiłem,
Moje stado się błąka!
Więc pustelnię wybrałem,
Tam szczęśliwy się czuję,
Nienawidzić musiałem,
Co ród ludzki raduje.
Nie znam w śpiewie już miary,
Bo jej słodycz oblicza
Nawet strunom gitary
Cudnych tonów użycza.
Jak zaś bardzo kochałem,
Jak mnie nęcą jej krasy,
To tu wszystko spisałem,
Na tych drzewach, gdzie lasy.
Ni się krzepię jedzeniem,
Ni mnie nęci dzban wcale!
Ot! usiędę z cierpieniem
I wywiodę swe żale.
Każdej troski mej źródło
Łączę z twoją osobą,
I me stado wychudło,
I nie jestem już sobą.
Ona zaś się odwraca,
I mnie nie chce uparta;
Posiąść próżna ją praca,
Czyż ma miłość nic warta?
Wszakże pieśni mej tony
Echo w Brytów kraj niesie,
Niesie w wszystkie je strony,
Aż po Czeskim brzmią lesie!