Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/428

Ta strona została przepisana.
—   424   —

Dał zakrzywiony rożek ze słoniowej kości,
O zażyciu onegoż uczyniwszy wzmiankę;
I tam się udał, gdzie słońca braciszek
Spoczywa po sułtańsku śród nimf towarzyszek.

Cisza sofy zaległa, rozpostarła skrzydła, —
Z Huona zamiarami przypadła do miary.
A rajskie czarodziejki, seraju pieścidła,
I otyli brodacze, dywanu filary,
W tę stronę podniesione odwracają oczy,
Gdzie bezbronny bohater męską stopą kroczy
Prosto do padyszacha, przed zdumioną zgrają:
„Cóż to jest?“ między sobą pocichu pytają.

Z pokorą i powagą Huon zgiął kolana,
Spojrzał śmiało, odchrząknął i rzekł do sułtana:
„Cesarz Karol, pan lenny, w Babilońskie grody
Posłał mię z pozdrowieniem na weselne gody.
Dowiodłem, żem posłuszny; dowiodę, żem szczery,
Gdy mimo twe warownie, bułaty i zbiry,
Proszę ciebie otwarcie o garść twojej brody,
I o trzonowych zębów w dodatku ze cztery“.

Skończył i z cierpliwością czeka odpowiedzi,
A padyszacha ruchów najdrobniejszych śledzi.
Ale jakże tu skreślić wściekłość padyszacha!
Jak wodzi źrenicami! jak rękami macha!
Jak wrzasnął całem gardłem! jak na taki zakał
Bronił się mężnie, w przedsięwzięciach stały!
Jak z bolu z bolu serca — nu poduszkach skakał!
Jak mu gwałtownem żyły ogniem zakipiały!

Zerwał się mówić, srogim gniewem zdjęty;
Ale słowa nim wyszły, w ustach się słaniały:
„Przysięgam, że ten człowiek stąd nie wyjdzie cały!
Nuż wyrwijcie mu serce, wybatożcie pięty!
Nuż ogólcie mu głowę! szyję na postronek,
Na osobne męczarnie weźcie każden członek!
Jawić takie zachcenia! no proszę — i komu?
Mnie-to! mnie! sułtanowi! w moim własnym domu!“

„I któż to jest ten Karol? i cóż go ośmiela
Przybierać tak zuchwale postać zwodziciela?
Czemu sam tu nie przyszedł, by z brody i gęby
Wyrwał mi własną ręką me włosy i zęby?“
„A! to jakiś jegomość niespełna rozumu!“
Odezwał się nawiasem jakiś chan śród tłumu,
„Ot, lękałby się blasku naszych półmiesięcy
Lub sam walczył na czele trzechkroćstutysięcy!“