Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/43

Ta strona została przepisana.
—   39   —

Wzbija się na nich, w rzewnej skarży mowie
I słowikiem się zowie.
Na wzgórz zieleni, zdumion niesłychanie,
Amor usłyszał rozkoszne śpiewanie.
Oczarowany dźwięki
Cudnego śpiewu, nuż dumać i radzić,
Jakby Zeusa przesadzić.
Wysłuchawszy piosenki, co tak słodkim głosem
Śpiewa, tryluje, kwili, —
Zmienił go w dziewczę znów — i to jest Lili. (E. Porębowicz)




XI. Piotr Trapassi zwany Metastasio.
Temistokles.

Do Suzy, stolicy Kserksesa, przybywa z synem prześladowany przez Ateńczyków Temistokles, w nadziei, że znajdzie tu przytułek, i spotyka się niespodzianie ze swą córką Aspazyą, którą przypadek zagnał na dwór królewski. Dowiaduje się od niej, że Kserkses nałożył już zawczasu cenę na jego głowę, a poseł z Aten ma żądać wydania zbiega. Mimo przestróg Aspazyi, Temistokles postanawia przy sposobności dostać się do króla, odkryć mu się i zdać się na jego wspaniałomyślność. Jakoż, gdy Kserkses na publicznem posłuchaniu odprawia z niczem posła ateńskiego, którym się okazuje Lizymach, kochanek Aspazyi, Temistokles spełnia hazardowne postanowienie. Król, tknięty wspaniałomyślnością, udziela mu gościny, a nawet zaczyna wielkie okazywać względy, gdy się dowiaduje, że gość jest ojcem Aspazyi, bo ta ujęła go swojemi wdziękami tak, że dla niej ostyga w swych uczuciach dla Roksany, którą poprzednio zamierzał poślubić. Zagrożona utratą serca królewskiego Roksana sprzymierza się dla zemsty z dworzaninem Sebastesem, który zamyśla o podniesieniu buntu. Tymczasem Lizymach, dowiedziawszy się, że wygnaniec został uprzejmie przyjęty, żąda powtórnej audyencyi, bo chociaż kocha Aspazyę, sumiennie chce spełnić obowiązek względem ojczyzny. Kserkses, żeby go ukarać, udziela mu posłuchania i w jego obecności mianuje Temistoklesa swym wodzem i żąda od niego, żeby prowadził wojska perskie na podbicie Grecyi. Temistokles odmawia mu w tem posłuszeństwa, czem rozgniewany król każe go wtrącić do więzienia. Zmiękczony jednak łzami Aspazyi, która dla ocalenia ojca skłania się nawet oddać swą rękę Kserksesowi, zgadza się do łask go przywrócić, jeżeli poprzysięgnie nienawiść Grekom. Z żądaniem tem udaje się do więźnia Sebastes, któremu znów chodzi o to, żeby król poślubił Aspazyę, bo sam spodziewa się w takim razie pozyskać rękę obrażonej Roksany. Temistokles daje odpowiedź na pozór przychylną — ku wielkiej radości króla.

Scena III (aktu V). Kserkses i Roksana.

Kserkses.  Kędyż jest, proszę, kędy mój bohater?
Króla swojego może już uściskać.
Roksana.  Kserksesie! ledwo ciebie dognać mogę.
Kserkses.  Co za spotkanie!...
Roksana.  Słuchaj mię, o królu!
Już to ostatnio Roksany spotkanie....
Kserkses.  Wiem, że Roksana gniewa się na króla,
Wiem, że mu zemstą radaby pogrozić....
Roksana.  To prawda, że chcę zemścić się nad tobą,
Zbyt obrażona; słuchaj, jaka zemsta: