Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/435

Ta strona została przepisana.
—   431   —

Odoardo. Uciekać?... Jakaż potrzeba?... Jesteś, zostajesz w ręku tego, który cię porwał.
Emilia. Zostanę w jego ręku?
Odoardo. I do tego sama, bez matki, beze mnie.
Emilia. Sama w jego ręku? Nigdy, mój ojcze... Albo nie jesteś moim ojcem... Ja sama w jego ręku?... Dobrze, pozostaw mię więc, pozostaw mię... Chciałabym zobaczyć, kto mnie zatrzyma? Kto mnie zmusi?... Kto jest ten człowiek, który drugiego człowieka zmusić może?
Odoardo. Sądziłem, że jesteś spokojną, moje dziecko.
Emilia. Jestem spokojną. Ale co nazywasz spokojem? Czy włożyć ręce do kieszeni? Cierpieć, kiedy się nie powinno! Znosić to, czego znosić nie należy.
Odoardo. Ha! jeżeli tak myślisz!... Chodź niech cię uściskam, moja córko!.. Mówiłem zawsze, że kobietę przyroda chciała uczynić swem arcydziełem — lecz omyliła się co do gliny i wybrała za delikatną. Zresztą wszystko jest lepsze w was niż w nas.. Ha! jeżeli to jest spokój, to i ja swój odzyskuję. Chodź, niech cię uściskam, moja córko!... Wyobraź sobie: pod pozorem sądowego śledztwa... o! co za piekielny wymysł!.. wyrywa cię z moich objęć i odwozi do Grimaldich...
Emilia. Wyrywa mię? odwozi mię?... Chce mię wyrwać, chce mię odwieść... chce... chce!... Tak jakbyśmy oboje nie mieli także woli, mój ojcze!
Odoardo. To też byłem tak wściekły, że już chwytałem za sztylet (wyjmując go), aby jednemu z nich dwóch... dwóch!.. serce nim przeszyć!
Emilia. W imię nieba, nie, mój ojcze!... Zycie jest wszystkiem, co posiadają występni... Mnie, mnie, mój ojcze, oddaj ten sztylet.
Odoardo. Dziecko, to nie szpilka do włosów.
Emilia. A więc szpilka do włosów będzie sztyletem. Wszystko jedno.
Odoardo. Co? aż do tego miałoby przyjść?... O, nie! nie!.. Zastanów się.. I ty masz także tylko jedno życie do stracenia.
Emilia. I tylko jedną niewinność.
Odoardo. Która jest wyższą nad wszelką przemoc.
Emilia. Lecz nie nad wszelkie uwodzenia... Przemoc! przemoc! Któż nie jest w stanie oprzeć się przemocy?... Co jest przemocą, jest niczem! Prawdziwą przemocą jest uwiedzenie!.. Ja mam krew, ojcze, tak młodą, gorącą krew, jak każda inna. Nie odpowiadam za nic. Nie ręczę za nic Znam dom Grimaldich. To dom rozkoszy. Jedna godzina, którą tam przepędziłam pod okiem mojej matki, tyle zamętu sprawiła w mojej duszy, że najsurowsze ćwiczenia religijne ledwie po kilku tygodniach uspokoić mię zdołały!... Religii i jakiej religii... której tysiące wyznawców, aby czegoś gorszego uniknąć, rzucali się w płomienie i są świętymi!... Daj mi, ojcze, daj mi ten sztylet.