Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/453

Ta strona została przepisana.
—   449   —

Trąby brzmią.
Wstrząsają się groby,
A serce twoje
Z popiołów śmierci zmartwychwstaje
Na męki ogniste.

Małgorzata.

Po com ja tu przyszła?
Zdaje mi się, że te organy
Zdławiły mi oddech;
Że od śpiewu — do dna samego
Rozstąpiło się serce we mnie.

Chór.

Judex ergo quum sedebit
Quidquid latet, apparebit,
Nil inultum remanebit.

Małgorzata.
Małgorzata.

Jak mi tu ciasno,
Jak mię duszą
Te kolumny!
Jak te sklepienia
Tłoczą mię — ach! . . . . powietrza!

Zły duch.

Skryj się — ale hańba,
Ale grzech się nie skryje.
Powietrza? światła? Małgorzato,
Biada tobie!

Chór.

Quid sum miser tum dicturus?
Quem patronum rogaturus,
Quum sit justus vix securus?

Zły duch.

Wybrani oblicza swe
Odwracają od ciebie;
Prawi, w struchleniu,
Ręki podać ci nie śmieją.
Biada!

Chór.

Quid sum miser tum dicturus?
(F. Jezierski).


3. Ifigenia w Taurydzie.


Ifigenia, ocalona przez boginię Artemidę, jest jej kapłanką na Taurydzie, gdzie król panujący Toas pragnie ją pojąć za żonę, chociaż poznał nieszczęśliwe dzieje jej rodziny. Ifigenia odmawia, gdyż nie straciła nadziei powrotu do swoich. Przybywa właśnie brat jej Orestes, ścigany przez furye za zabójstwo matki, ażeby stosownie do źle zrozumianej wyroczni zabrać posąg Artemidy i w ten sposób uwolnić się od jędz piekielnych. Wraz z przyjacielem swym, Piladesem, nie dają się zrazu poznać Ifigenii. Wtem Toas, na ponowioną prośbę o rękę kapłanki otrzymawszy odpowiedź odmowną, rozkazuje, żeby, według dawnego zwyczaju na Taurydzie, dwaj cudzoziemcy zostali zabici na cześć Artemidy. Ifigenia nie chce tego rozkazu usłuchać, zwłaszcza gdy poznaje brata. Postanawiają więc uciec, zabrawszy posąg bogini. Wszystko już jest przygotowane do ucieczki, ale Ifigenia, pomnąc na gościnność, jakiej doznała od Toasa, nie chce odpłacać mu niewdzięcznością i podstępem; postanawia więc odwołać się do szlachetności króla, uzyskać od niego zezwolenie na zabranie posągu Artemidy i odjechanie wraz z bratem do Grecyi. Po usunięciu powikłania, jakie sprowadziło potajemne przygotowanie do ucieczki i harda postawa Orestesa, Toas rozstaje się z żalem wprawdzie, ale i z uczuciem przyjaźni z Ifigenią. — Ostatnią scenę przytaczamy.


Ifigenia.  Weźcie mi troskę, nim poczniecie mówić.
Nieszczęśliwego lękam się zatargu,
Jeśli, o królu, nie posłuchasz głosu
Sprawiedliwości, a ty zaś, mój bracie,
Jeśli młodzieńczych nie okiełznasz żarów.
Toas.  Gniew, jak przystało starszemu, powstrzymam.
Daj mi odpowiedź, czemże udowodnisz,
Agamemnona żeś ty właśnie synem,
A tej — tu bratem?