Drągu niegodziwy!
Pójdziesz przecie stąd?
Słuchaj, pókiś żywy,
Wróć mi zaraz w kąt!
Będzież tedy
Koniec kiedy?
Jak cię schwytam
I przywitam,
Hajdamako! w sztuki setne,
Jako wiecheć szablą zetnę,
Otóż znowu! już się wlecze,
I z usługą swoją djablą,
Czas już po łbie zmierzyć szablą,
Niech mu z wodą jucha ciecze,
Tęgo! wyśmienicie!
Otóż z niego dwóch!
Teraz czuję życie,
Wstąpił we mnie duch.
Boże drogi !
Co ja robię?
Części obie
Mają nogi,
Co za wielkie, straszne gbury,
Rosną i rosną do góry!
Więc nowego draby kształtu
Coraz więcej niosą wody;
Już zalane ganki, schody,
Panie mistrzu! ratuj! gwałtu!
Przyszedł. — Jak się bałem!
Pomóż łaską twą!
Duchy wywołałem,
Ani odejść chcą.
— Hej, ożogu,
W dawną postać
Przy tym progu
W kącie zostać,
Aże znowu w swej potrzebie,
Mistrz twój stary wezwie ciebie.
(K. Brodziński).
W kąpieli tu do mnie jak wdzięcznie tam zdała
Wyciąga ramiona srebrząca się fala,
I igra koło mnie błyszcząca jak tęcza;
Lecz wiatr ją popycha, nurt rzeki porywa,
Ucieka ode mnie — lecz druga nadpływa...
Tak mija i wraca serc rozkosz młodzieńcza.
A jednak marnujesz, niebaczny, żałosny.
Pierzchliwe godziny promiennej twej wiosny.
Że płocho cię rzuci kochana wietrznica;
Poczekaj! szczęśliwe nadpłyną znów chwile,
Poigra się z drugą tak słodko i mile,
Jakgdyby to pierwsza dopiero dziewica.
(J. B. Zaleski).