Marya. Już na tej ziemi nic mi nie zostaje,
Przynajmniej dłużną nie jestem nikomu.
Jedno mię ciśnie i duszy nie daje
Wznieść się radośnie do wieczności domu.
Melwil. Powiedz, niech twoje serce się uśmierzy,
Przyjacielowi ciężar swój powierzy!
Marya. Oto, Melwilu, zstępuję do grobu;
Wkrótce mię sędzia najwyższy powoła,
A nie mam Boga przebłagać sposobu,
Nie mam kapłana mojego Kościoła.
Ciała pańskiego w świętym sakramencie
Przyjąć z rąk księży fałszywych nie mogę.
Wiary mych ojców chcę dochować święcie,
Bo ona jedna ma zbawienia drogę.
Melwil. Uspokój serce! Bóg zarówno ceni
Chęci pobożne, jak czyn dokonany.
Tyran ci ręce może kuć w kajdany,
Pobożność serca k’niemu się promieni
Słowo jest martwe, wiara się nie zmieni.
Marya. Melwilu, serce nie wystarcza sobie:
Ziemska rękojmia wyższej żąda. wiary;
Bóg się ukazał w człowieczej osobie
I niewidome, boże swoje dary
Zamknął tajemnie w widomym sposobie.
Kościół sam jeden święty, niezrównany,
Nam grzesznym szczeble buduje do nieba;
Kościół powszechny katolickim zwany,
Bo wiary wszystkich wierzącemu trzeba.
Gdzie tysiąc ludzi korne niesie modły,
Tam iskra w płomień jasny się zamienia;
Duch uskrzydlony leci w kraj zbawienia.
O, jak szczęśliwi, których zbiera zgodnie
Wspólna modlitwa do pańskiej świątnicy!
Stroi się ołtarz, błyszczą się pochodnie,
Dzwon bije, wonie płyną z kadzielnicy;
Biskup w ornacie staje nieskalanym,
Podnosi kielich i krzyżem prawicy
Cud przemienienia ogłasza zebranym.
Przed obecnością niebieskiego pana
Lud wierny korne ugina kolana.
Mnie tylka samą, ach mnie tylko samą
Szczęście wybranych nawiedzić nie może!
Do mnie nieszczęsnej tą więzienia bramą
Błogosławieństwo nie wciśnie się boże.
Melwil. Wciśnie się, wciśnie! ufaj Wszechmocnemu!
W wierzącej ręce sucha laska drzewa
Puszcza latorośl, liściami powiewa.
Strona:Obraz literatury powszechnej tom II.djvu/465
Ta strona została przepisana.
— 461 —
Scena siódma. — Marya, Melwil.