Lizymach. Co słyszę?
Kserkses. Wieczni bogowie!
Temistokles. Ten oto,
Ten bolesnego wygnania towarzysz,
Śmiertelny trunek to dzieło wykonał.
Lizymach. O wielki mężu!
Neokles. Drętwieję!
Aspazya. Umieram!
Roksana. O jakież cnoty u tych widzę Greków!
Kserkses. O nieba! co za wysoki bohater!...
Z taką wiernością dla niewdzięcznych Aten!
Tu na łask tyle niewdzięczność i zdrada.
Temistokles. Ty, Lizymachu! ty, mój przyjacielu,
O mej wierności upewnij ojczyznę,
Ubłagaj łaski dla moich popiołów.
Poruczam tobie i córkę i syna,
Ty, wielki królu! łask twoich nie żałuj:
Świat zadziwiony będzie ich nagrodą.
Bóstwa życzliwe! jeśli dusz niewinnych
Ostatnie prośby mają do was prawo,
Wy Aten waszych chrońcie od upadku;
A świętych ustaw i dobra ich strzegąc,
W serce Kserksesa natchnijcie ku Grekom
Ducha pokoju; ja dla nich umieram.
Lizymach. wielki mężu! o mój przyjacielu,
Wstydzić się będą i płakać Ateny.
Miłość ojczyzny, od swobodnych znana,
Dopóki bóstwem na tej ziemi będzie,
Wzór jej uwieczni twoja cnota wszędzie.
Chór. Cnoto! mistrzyni wysoka
Synów ateńskiej wolności!
Jasny oddajesz wdzięk oka —
Niewdziękom ciemnej zazdrości.
Twoja to, twoja moc święta
Męża nad ludzi wznieść umie,
Że go nie ugnie ponęta,
Co służy złotu i dumie!
Wśród ostrych kolców, jej róże,
Miłość ojczyzny czuć zdolna;
Zdradzić tej nigdy nie może
Dusza szlachetna i wolna.
Ach! póki jeszcze, Ateny,
Kwitnąć będziecie i słynąć,
Dopóki cnota tej ceny
Każe żyć dla was i zginąć. (Fr. D. Kniaźnin).