W świątynię, gdzie Chrystusa liczna słucha rzesza.
Jawnogrzesznicę wlecze faryzejów ród,
Jak ma być ukaraną — pyta cały lud —
Gdy śmierć jej nakazana wedle praw Mojżesza?...
Chrystus ku pytającym głowę zwolna zwróci...
Kreśli słowa po ziemi, duma jakiś czas....
W końcu rzecze spokojnie: „Kto bez grzechu z was,
Niechaj na tę grzesznicę pierwszy kamień rzuci!“...
Spojrzeli wnet po sobie jej oskarżyciele
I zawstydzeni, cicho odeszli z świątyni,
Szat brzegami zmiatając z płyt kamiennych kurz....
Do grzesznicy rzeki Chrystus: „Wstań i odejdź śmiele,
Gdy oni przebaczyli dziś winowajczyni,
I ja jej nie potępię. Idź i nie grzesz już!...“
(Izydor K.)
Jak teraz drzewo w pojesiennem zimnie,
Sterczy bezsilne, tak dziś smutno i mnie;
Żadna pieśń w duszy mej się nie odzywa,
Bezczynna ręka na lutni spoczywa.
Och! czyliż we mnie to zdziałała jesień?
Czy mnie znów wiosna wróci do uniesień?
Może! — ja nie wiem! Lecz jeśli mi w duszy
Już do dna źródło pieśni czas wysuszy,
Ty serce zdołasz i ten ból pokonać,
Ciebie już życie nauczyło konać.
O przyjaciółko moja! lutni brzmiąca!
Tu nad ogniskiem spoczywaj wisząca,
Ja cię tymczasem oplotę w powoje,
Na pożegnanie w barwinek ustroję,