Dwoje nas małych dziatek
Lubiało pusto żyć;
Gdzie siana był dostatek,
Tam biegliśmy się kryć.
W kurniku, skryci w siano,
Nuż piać, co sił kto miał;
Ku-ku-ry-ku! — myślano,
Że istny kogut piał.
W dziedzińcu skrzynia dała
Schronienie naszym grom;
Tam para nas mieszkała,
Prowadząc wielki dom.
I tam wizyty kotki
Przyjmować zwyczaj był:
Nuż komplimenta, plotki,
Nuż w chichy z całych sił.
Pytaliśmy się mile
O zdrowie!... Ale cóż?
To rzekłem po tę chwilę
Niejednej kotce już!
To znów jak ludzie starzy
Gawędzim inny raz;
I każde z nas się skarzy,
Że lepszy dawny czas...
Że wiara już ustawa
I miłość już nie w smak,
Że podrożała kawa
I że pieniędzy brak...
Igraszek pierzchła mara
I wszystko mija wraz:
Pieniądze — miłość — wiara
Inny — i świat — i czas!
(Aureli Urbański).
Gdzie nad wielką wodą sierpy w wybujałej trzcinie brzęczą,
Gdzie liść klonu cukrowego igra z piór papuzich tęczą,
Tam kobieta z czarnem licem, z szyją, co szkiełkami błyska,
Trzyma dziecię, śpiewa nad niem, a śpiew z serca się wyciska:
„Śpij, ach, śpij, mój czarny chłopcze, ty przez matkę opłakany!
Co, nim jeszcze żyć począłeś, już twój żywot był sprzedany;
Spij, dopóki-ć mgła przyszłości tai srogość białych ludzi,
Póki śnionej twej swobody gniewny pana głos nie zbudzi.
„To, ku czemu drgają piersi, tego pierś twa nie uczuje,
Tam, o, tam-by żyć potrzeba, gdzie nurt Nigru piaski pruje!
Nigdy łowów tygrysowych nie nauczą-ć umiejętni,
Nigdy-ć do rodzinnych pląsów brzmienna błona nie zatętni.
„Ty po całych dniach masz płakać, wzdychać masz po nocach całych.
Milcząc, jak ten sprzężaj rolny, giąć się masz pod jarzmem białych;
Biali drwa ci każą rąbać, trzcinę ci żąć każą biali,
Aby z krwi twej ssali słodycz, aby w pot się twój ubrali.
„Ludzie biali mają rozum; morza okręt ich przepływa,
Skra błyskawic, grzmot piorunu w chytrej strzelbie ich spoczywa;
Mają młyny parą pchane — takich tysiąc rąk nie ruszy;
Ależ na co ten ich rozum, gdy litości niema w duszy?